Jak co roku święta przyszły niespodziewanie i za prędko. Dużo pomysłów na ozdoby, wypieki czy zdjęcia nie zrealizowałam. Brak śniegu, ciągle zachmurzone niebo i też trochę brak sił po chorobie powodowały, że świąteczna atmosfera rozmyła się.
Już w tamtym roku (a może wcześniej) postanowiłam nie dokupować żadnych ozdób świątecznych. W piwnicy mam pokaźną ich kolekcję, która starczyłaby na kilka domów. Jednak złamałam postanowienie dla cudnych ręcznie robionych na szydełku bombek. Wykonała je 90 letnia pani dla której ich wytwarzanie to forma terapii no i zarobku. Takich cudnych dekoracji było więcej:
Pięknie prezentują się na choince.
Z uczniami wykonywaliśmy papierowe ozdoby na konkurs na najładniej ustrojoną grupę. Ale ich zapał nie szedł w parze z wytrwałością i umiejetnościami.
Mnie zachwyciły delikatne ozdoby wykonane z papieru śniadaniowego . Zrobiłam ich kilka pudełek i podarowałam. W planach były dużych rozmiarów gwiazdy ale zdążyłam zrobić jedną, która zdobi klatkę schodową w bloku.
W tym roku razem z Martą upiekłyśmy ogromną ilość pierniczków ( z 3 kilogramów mąki). Część ozdobiłyśmy, poukładałyśmy w słojach. Niektóre trafiły jako prezenty a reszta bedzie cieszyć podniebienia przy herbatce albo kawce.
W tym roku Ada piekła swoje pierniki i zrobiła przecudnej urody domek.
Niestety nie wybierała w tym roku choinki (w zastępstwie była ja). Ale zdążyła na dekorowanie jodełki.