Można zapisać się na warsztaty, uczestniczyć w festiwalu lawendy, zrobić sesję foto albo po prostu przyjechać i pozachwycać się tym miejscem. Ja wybrałam warsztaty - szlakiem lawendy. Chciałam dowiedzieć się jeszcze więcej o uprawie tej rośliny i zobaczyć lawendowe pole.
Niestety we wrześniu lawenda kwitnie już dużo słabiej niż w czerwcu/lipcu ale i tak pole lawendziło się. Na warsztatach były dwie grupy po 12 osób. Organizatorka oprowadziła nas po polu , pokazała różne odmiany lawendy i zdradziła tajniki uprawy różnych odmian. Każdy uczestnik zerwał bukiet lawendy, zrobiliśmy też woreczki z lawendą, zasadziliśmy dla siebie sadzonki. Można było kupić wyroby z lawendą i kupić obiad od koła gospodyń wiejskich.
To był mile spędzony czas około dwóch godzin. Zdziwiło mnie, że oprócz zapisanych na warsztaty osób na polu z każdą godziną przybywało coraz więcej osób. Przechadzali się , zrywali lawendę, kupowali wyroby.
Do Prowansji jeszcze daleko ale miejsce cieszy się zainteresowaniem. Przy dzisiejszych warunkach klimatycznych być może w Polsce takich miejsc będzie coraz więcej. Ja na pewno powiększę swoje lawendowe poletko, które na skutek dużej ilości wody i wiosennych przymrozków straciło 50% zasobów (jak w większości lawendowych upraw). Uwielbiam kolor, zapach i smak lawendy. Nie ma bardziej magicznego czasu jak moment, kiedy lawenda kwitnie i kusi sobą tysiące motyli, pszczół , trzmieli, które spadają na ziemię pod ciężarem jej pyłku jak opite bąki. Lubię czas cięcia , plecenia fusetek. Lody lawendowe to coś wyjątkowego. Polubiłam syrop z lawendy.
Zamarzyłam sobie, że może kiedyś takie warsztaty mogłyby odbywać się u mnie.