Poniedziałek mieliśmy zamiar zacząć od wczesnoporannej kąpieli w Adriatyku. Budziki nastawione, walizki spakowane. Niestety zanim budzik zadzwonił obudził nas wiatr, który przewracał rzeczy zostawione na balkonie. O szóstej rano zaczęła się burza. A więc nici z pożegnania z morzem. Zjedliśmy śniadanie, dopakowaliśmy bagaże, pożegnaliśmy się z miłą obsługą i ruszyliśmy do Polski.
Obiecałam wystawić rekomendację dla apartamentów Cool Śilo. Jak co roku mamy szczęście wybrać naprawdę dobrą miejscówkę na nasze wakacje. Już pisałam, że apartament duży, bardzo czysty, nowoczesny, wygodne łóżka, ze wszelkimi udogodnieniami. No i duży, czysty basen. Uwagę zwraca dbałość o szczegóły: meble drewniane. lampki nocne przepiękne z kamienia, bardzo duża ilość gniazdek elektrycznych (co rzadko się zdarza). Cisza i swoboda. W dobie pandemii pojawiły się na klatkach schodowych płyny do dezynfekcji a przy zmianie gości nawet materace z łóżek zabierane są do dezynfekcji (widziałam). Oprócz klimatyzacji przed nagrzaniem pomieszczenia chronią automatyczne rolety.
Przy domach duże parkingi, grill.
Przy basenie duża ilość leżaków, parasole, prysznic, można napić się kawy, wina, zamówić śniadanie.
To był dobry wybór.
A sama miejscowość: spokojna, turystów nie za wielu, plaże , zatoczki, restauracje, sklepy, mały port. Piękny widok na ląd - Crkvienicę.
Od mostu łączącego Krk z lądem do Śilo nie jest daleko. Poniżej widok na most od strony lądu (nie z Śilo).
Z żalem opuściliśmy Krk. W dzisiejszych czasach ta wyspa była dobrym wyborem. Z poprzedniego pobytu zapamiętałam spokój i mały natłok turystów. W tym roku było ich jeszcze mniej.
Przed nami była podróż ze znakiem zapytania - jak będzie wyglądała przeprawa przez granice, czy do Polski wjedziemy bez kontroli granicznych. Przez cały pobyt obserwowałam wiadomości w internecie dotyczące sytuacji związanej z koronawirusem i obostrzeniami dla turystów. Pojawiały się domysły, że turyści powracający z zagranicy być może będą kierowani na kwarantannę bo ciągle wzrasta liczba zakażonych. Minister zdrowia naszego kraju uspokoił trochę sytuację - poinformował, że gdyby była taka konieczność rząd ogłosi to z tygodniowym wyprzedzeniem. Ale mimo wszystko stres leciutki był. Chociaż w Chorwacji notowano w czasie naszego pobytu mniej więcej około 60-70 osób zakażonych dziennie i to głównie w okolicach Zagrzebia i Splitu.
Mały przestój spotkał nas na granicy Słoweńskiej. Straż graniczna sprawdzała paszporty i tyle. Po drodze zatrzymywaliśmy się na stacjach benzynowych w Austrii, Czechach - wszyscy nosili maseczki a w Polsce już nie!
W prognozach pogody cała nasza podróż miała odbywać się w deszczu ale nic takiego nie miało miejsca i droga całkiem gładko minęła. Na granicy z Polską nie czekały nas żadne niespodzianki.
Do domu dotarliśmy po 16 godzinach.
Podsumowując - czy wyjazd do Chorwacji był dobrym pomysłem? Jak najbardziej tak! Odpoczęłam, zanurzyłam się w cudownym Adriatyku, delektowałam się makaronem z truflami i cudownie słodkimi arbuzami. I najważniejsze - pobyliśmy wszyscy razem!
Chorwacja to zawsze dobry pomysł !