czwartek, 6 sierpnia 2020

Stara Baśka i Punat



Czwartek zaczął się od śniadania na tarasie i basenowania. To miał być najbardziej gorący dzień naszego pobytu. I był - 36-38 stopni Celcjusza. Chwila na słońcu wystarczała żeby poczuć tą temperaturę. Przyjemnie było więc zanurzyć się w basenie.



Basen basenem ale morze to jest to co w taki dzień jest strzałem w dziesiątkę. Postanowiliśmy odwiedzić plażę położoną niedaleko Vrbnika - tą, która tak bardzo nam się spodobała w czasie poprzedniego pobytu. Tym bardziej, że teraz mieliśmy do niej całkiem blisko (7 km). Nie zawiedliśmy się - miejsce dalej ustronne, niewielu plażowiczów a woda cudowna. Mimo parasola, który dawał cień i pory już popołudniowej było bardzo gorąco. Uraczyliśmy się morzem. Piotr polatał dronem i nagrał fajne ujęcia. Po godzinie uciekliśmy jednak do apartamentu żeby schłodzić się i przygotować do wyjazdu na kolację.



Kolację postanowiliśmy zjeść w Batomalij w restauracji Molin. Byliśmy w niej kilka razy trzy lata temu. Zapamiętaliśmy smaczny makaron z truflami i owoce morza. Nie zawiedliśmy się i tym razem: makaron domowy z truflami (nawet były cieniuteńkie plastry świeżych) był przesmaczny , ryba oczywiście też. A na koniec gratisik palce lizać - świetnie schłodzona rakija na trawienie. 


Foto Ada

foto Ada

foto Ada


Mieliśmy zamiar odwiedzić Baśkę ale stwierdziliśmy, że wybierzemy się do Starej Baśki. Nie byliśmy tam wcześniej a chcieliśmy poszukać plaży Oprna (żeby wrócić tam następnego dnia). Wcześniej nie oglądałam zdjęć z tego miasteczka i nie wiedziałam jak wygląda dojazd i sama miejscowość. Wjeżdżaliśmy coraz wyżej aż w końcu krajobraz zrobił się księżycowy - właściwie same kamienie a droga prowadziła serpentyną po stromym zboczu. Widoki po prostu przepiękne. Z góry ujrzeliśmy Oprna Uvala. No bajka po prostu - ale jak tam się dostać?




Pojechaliśmy dalej wąską drogą do miejscowości Stara Baśka. Nie spodziewałam się, że jest to maleńka wioska właściwie. Droga szeroka na jeden samochód. Wszędzie stromo. Położenie bajka. Ale jak oni tam żyją? Zawróciliśmy zaraz na początku i stanęliśmy na parkingu żeby przyjżeć się pięknym widokom zachodzącego słońca. 


foto Ada

W międzyczasie konsultowaliśmy się z rodzinką (Mali tu byli) jak dostać się na wymarzoną plażę. Okazało się, że samochód trzeba zostawić przyklejony do ściany wzdłuż drogi  (na zakazie parkowania) i zejść po skałach w dół. Nie zdecydowaliśmy się na ten wyczyn i pojechaliśmy do Punat.





Punat mijaliśmy w drodze do Starej Baśki. W porcie kotwiczy ( na wodzie i na lądzie) niesamowita ilość żaglówek. Pierwszy raz widziałam parking lądowy na żaglówki, motorówki i inny sprzęt pływający. Fajny widok. 
Zaparkowaliśmy żeby trochę powłóczyć się po miasteczku, które okazało się całkiem spore. Przeszliśmy promenadą , zjedliśmy lody i późnym wieczorem wróciliśmy do Silo.












Dodaj podpis

Dodaj podpis

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz