Po powrocie z Włoch musieliśmy nadrobić zaległości w Maliszewie. Właściwie to nie było nas tam przez miesiąc. Trawa po pas, kwiaty wybuchły kolorami, oxytree urosło. No i niestety choinki w żywopłocie też.
Trzeba było zabrać się więc do pracy. Trawa została przycięta a choinki postanowiliśmy skrócić bo rzucają już za duży cień. Dookoła ogrodu sąsiedzi posiali kukurydzę więc czujemy się otuleni zielenią. Jest tak soczyście zielono. Kwitną pięknie rudbekie, lilie i liliowce, jeżówki i hortensje, floksy i lawenda, róże i wiele innych kwiatów i kwiatków. Owoców właściwie żadnych nie ma. Pogoda w sierpniu nie rozpieszczała - było chłodno i deszczowo.
Sierpień to też czas na układanie ogórków w słoiki. Tym razem z Mamą powciskałyśmy w butle pachnące, świeże ogóreczki z mnóstwem ziół i przypraw. Zrobiłyśmy też ponad setkę słoiczków dżemu z wiśni. Owoców nazbierałyśmy same u wujka Mariana w sadzie. Przetwory wyszły obłędne.
Marta pojechała na obóz sportowy na Hel. Przez tydzień uczyła się pływać na windsurfingu. Potem znów wróciła na praktyki do Wieńca Zdroju.
Ada przez całe wakacje pracowała.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz