sobota, 10 września 2016

Pożegnanie z Kotorem

Ostatni czarnogórski wieczór postanowiliśmy spędzić w Kotorze. Ruch turystyczny był bardzo niewielki, można było spokojnie nacieszyć się atmosferą tego starego miasta. Całą kompanią zasiedliśmy znów przy dziesięcioosobowym stole w jednej z restauracyjek na placu Kotoru. Na stole królowały świeże owoce morza, makaron z truflami, wino i oliwa. Coś wspaniałego! Każdy zaglądał każdemu w talerz i próbował dań (czyli jak zwykle). Uwielbiam te wieczorne wspólne kolacje. Niespieszne, pyszne, w pięknych okolicznościach. Czarnogórskie smaki jakością i obfitością dorównują tym z Krety.





Zanim podano jedzenie, bo wiadomo, że na świeże dania trzeba trochę poczekać poszłyśmy z dziewczynami uchwycić w kadr  kilka kotorskich architektonicznych smaczków no i oczywiście kotorskich kotów. Znalazłyśmy też kamień z tablicą pamiątkową poświęconą Janowi Karskiemu. Z żalem opuszczaliśmy to bardzo klimatyczne, spokojne miasto.







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz