Nasza choinka czeka jeszcze na balkonie.
W niedzielę wybraliśmy się do Gdańska na jarmark świąteczny. Tłumy ludzi, wszechobecny smród smażeniny (szkoda, że nie było czuć zapachu grzanego wina i pierników). Na straganach raczej chińszczyzna i góralszczyzna. Oczywiście ceny jedzenia wywindowane w kosmos (żeby chociaż były smaczne) Najbardziej podobała mi się karuzela retro.
Furorę robiła reklama baru - gadający Łoś Lucek, który sypał kawałami z łosiem w tle.
Może gdyby ludzi było mniej inaczej odebrałabym tą imprezę. We Włocławku też odbył się jarmark z festiwalem food-trucków. Na straganach głównie wyroby hand-made. Wolę jednak swojskie klimaty.
W szkole odbyły się Jasełka w postaci teatru cieni.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz