W majową sobotę wybraliśmy się do Marty do Gdańska. Na zdjęciach może nie wygląda ale pogoda była bardzo dobra. Było ciepło i bezwietrznie co nie jest takie częste. Nie padało ale co chwilę od strony morza pojawiała się mgła. Na początek, czekając na miejsce w sprawdzonej restauracji na Motławą, pospacerowaliśmy w stronę starówki.
Tego dnia miasto szykowało się do nocy muzeów i tym sposobem mieliśmy okazję pooglądać przygotowania do tego wydarzenia.
Gdańsk tętni życiem na lądzie , wodzie i w powietrzu.
Po smacznym obiedzie pojechaliśmy na plażę do Brzeźna. Piękna, szeroka, piaszczysta. Wszystko spowite było mgłą. Słońce i dźwięki były stłumione. Brak wiatru. Cudowna atmosfera - spokój.
Lary pierwszy raz był w takim miejscu. Nie odważył się wejść do Bałtyku.
Ostatnim punktem naszej podróży był spacer do Centrum Solidarności. Obeszliśmy ECS wokół i zajrzeliśmy do środka. Zwiedzanie zostawiliśmy na następny raz.
Marty blok otuliła mgła, zostawiliśmy jej Larego a sami wróciliśmy do domu. Po drodze mgła dalej grała pierwsze skrzypce.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz