" Jest długie lato w Portofino..." całą drogę i cały pobyt w Portofino nuciłam tą piosenkę.
Spełniło się jedno z moich podróżniczych marzeń. Po Cinqe Terre wydawało się nie dotrzemy w to miejsce w tym roku. Od Capannoli to dość daleko około 180 kilometrów. Znów odradzają żeby jechać tam autem bo brak parkingów. Czyli kombinacja gdzie dojechać do stacji kolejowej i tak dalej.
Całe szczęście, że nie odpuściliśmy. Szczególnie, że ostatni możliwy na taką podróż dzień przypadał w rocznicę naszego ślubu.
Zdecydowaliśmy, że samochodem dojedziemy do Rapallo, stamtąd pociągiem do Santa Marherita Ligure a dalej busem do Portofino.
Wysiedliśmy z autobusu w istny żar. Znów temperatura przekroczyła sporo ponad trzydzieści stopni. Nawet w porcie nie było chłodniej. Nie wiem czy z powodu pandemii czy tego upału ludzi nie było aż tak dużo jak się spodziewałam.
Widoki urzekające -marina pelna jachtów takich zwyczajnych i takich z górnej półki, urocze, kolorowe kamieniczki piętrzące się w górę, restauracyjki, sklepy a właściwie sklepiki, światowych top marek.
Żeby zobaczyć Portofino w całej krasie trzeba wspiąć się do Castello Brown. Choć droga niezbyt długa i właściwie w cieniu to dość stroma. A w tym upale to trochę męczące wyzwanie.
Castello Brown to" kamienny zamek z malowniczymi wieżyczkami otoczony jest parkiem z oszałamiającymi uprawami róż oraz z licznymi pergolami, gdzie można znaleźć schronienie przed słońcem. Roztacza się stąd piękny widok na Portofino, a zameczek wynajmowany jest na różne uroczystości, kocerty i imprezy."(https://tropter.com/pl/wlochy/portofino/zamek-brown)
Żeby wejść do zamku trzeba wykupić bilet. Rzeczywiście zatopiony jest w niezwykłej roślinności znajdującej się na wielu poziomach. Wnętrze to odzwierciedlenie włoskich bogatych ale eleganckich domów z XIX wieku. Na ścianach zdjęcia znanych osób, którzy bywali w Portofino. Piękne wnętrza ale przede wszystkim obłędny widok na malutkie Portofino.
Zwiedzających zaledwie garstka. Po zamku można poruszać się swobodnie delektując się widokami i chłodem.Spędziliśmy tam sporo czasu.
Na pewno wieczorem zachód słońca z tego miejsca byłby obłedny. Niestety ni mogliśmy poczekać do tego momentu bo jeszcze tego samego dnia musieliśmy się spakować a nazajutrz wyruszyć do Werony.
Zeszliśmy więc na Piazzetta di Portofino i tam usiedliśmy w jednej z licznych knajpek. Zjedliśmy pyszne dania włoskiej kuchni.
Posileni ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego. Było jeszcze bardzo gorąco. Bus przyjechał sporo po czasie. Czekając na niego obserowaliśmy jak hotel opuszczają luksusowi goście a inni znów przyjeżdżają. Jak starszą panią odprowadzają nieskazitelnie ubrani oficerowie marynarki.
Nie da się ukryć, że Portofino jest urzekające jako miejsce - jego położenie, architektura, roślinność. Ale też bardzo klimatyczne, trochę tajemnicze bo nie wiadomo kto z pierwszych stron gazet jest tutaj aktualnie. Kto mieszka w położonych w tarasowych ogrodach luksusowych willach. Jednocześnie nie sprawia miejsca niedostępnego i nadętego.
Zatłoczonym busem dotarliśmy do Santa Marherita Ligure i dalej pociągiem do Rappallo. Potem już autostrada i wieczorm byliśmy w Ripa d Era.
To był piękny dzień. Spełniło się moje marzenie. A jaka piękna 28 rocznica ślubu!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz