czwartek, 7 października 2021

Portofino

" Jest długie lato w Portofino..."  całą drogę i cały pobyt w Portofino nuciłam tą piosenkę. 



Spełniło się jedno z moich podróżniczych marzeń. Po Cinqe Terre  wydawało się nie dotrzemy w to miejsce w tym roku. Od Capannoli to dość daleko około 180 kilometrów. Znów odradzają żeby jechać tam autem bo brak parkingów. Czyli kombinacja gdzie dojechać do stacji kolejowej i tak dalej.

Całe szczęście, że nie odpuściliśmy. Szczególnie, że  ostatni możliwy na taką podróż dzień przypadał w  rocznicę naszego ślubu. 

Zdecydowaliśmy, że samochodem dojedziemy do Rapallo, stamtąd pociągiem do Santa Marherita Ligure a dalej busem do Portofino. 






W Rapallo jakimś cudem znaleźliśmy parking tuż obok stacji kolejowej i do tego był prawie pusty (jak wracaliśmy to kolejka do niego była długa). Tam kupiliśmy bilety na pociąg. Kursy do Portofino były bardzo często. Przejazd trwał całe trzy minuty. 

Zaraz po wyjściu ze stacji znajduje się przystanek autobusowy z którego odjeżdżają busy do Portofino. Bilety można kupić w kilku miejscach np w sklepie obok stacji. W autobusie są konduktorzy, którzy kontrolują bilety i ilość ludzi (nie z powodu pandemii tylko możliwości załadunku - po brzegi). 





Przejazd busem teoretycznie trwa 17 minut ale tłok na drogach i bardzo wąska droga wydłuża go do 30 - 40 minut. Trasa prowadzi wzdłuż przepięknego wybrzeża. W zatokach widać zacumowane jachty - jest ich bardzo dużo. W połowie drogi stoi patrol policji i dalej wpuszczane są tylko busy i samochody z przepustką (goście hoteli, mieszkańcy). 




Wysiedliśmy z autobusu w istny żar. Znów temperatura przekroczyła sporo ponad trzydzieści stopni. Nawet w porcie nie było chłodniej. Nie wiem czy z powodu pandemii czy tego upału ludzi nie było aż tak dużo jak się spodziewałam. 

Widoki urzekające -marina pelna jachtów takich zwyczajnych i takich z górnej półki, urocze, kolorowe kamieniczki piętrzące się w górę, restauracyjki, sklepy a właściwie sklepiki, światowych top marek.




















Żeby zobaczyć Portofino w całej krasie trzeba wspiąć się do Castello Brown. Choć droga niezbyt długa i właściwie w cieniu to dość stroma. A w tym upale to trochę męczące wyzwanie.  

Castello Brown to" kamienny zamek z malowniczymi wieżyczkami otoczony jest parkiem z oszałamiającymi uprawami róż oraz z licznymi pergolami, gdzie można znaleźć schronienie przed słońcem. Roztacza się stąd piękny widok na Portofino, a zameczek wynajmowany jest na różne uroczystości, kocerty i imprezy."(https://tropter.com/pl/wlochy/portofino/zamek-brown)



















Żeby wejść do zamku trzeba wykupić bilet. Rzeczywiście zatopiony jest w niezwykłej roślinności znajdującej się na wielu poziomach. Wnętrze to odzwierciedlenie włoskich bogatych ale eleganckich domów z XIX wieku. Na ścianach zdjęcia znanych osób, którzy bywali w Portofino. Piękne wnętrza ale przede wszystkim obłędny widok na malutkie Portofino. 













































Zwiedzających zaledwie garstka. Po zamku można poruszać się swobodnie delektując się widokami i chłodem.Spędziliśmy tam sporo czasu.

Na pewno wieczorem zachód słońca z tego miejsca byłby obłedny. Niestety ni mogliśmy poczekać do tego momentu bo jeszcze tego samego dnia musieliśmy się spakować a nazajutrz wyruszyć do Werony.

Zeszliśmy więc na Piazzetta di Portofino i tam usiedliśmy w jednej z licznych knajpek. Zjedliśmy pyszne dania włoskiej kuchni. 





Posileni ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego. Było jeszcze bardzo gorąco. Bus przyjechał sporo po czasie. Czekając na niego obserowaliśmy jak hotel opuszczają luksusowi goście a inni znów przyjeżdżają. Jak starszą panią odprowadzają nieskazitelnie ubrani oficerowie marynarki.

 Nie da się ukryć, że Portofino jest urzekające jako miejsce - jego położenie, architektura, roślinność. Ale też bardzo klimatyczne, trochę tajemnicze bo nie wiadomo kto z pierwszych stron gazet  jest tutaj  aktualnie. Kto mieszka w położonych w tarasowych ogrodach luksusowych willach. Jednocześnie nie sprawia miejsca niedostępnego i nadętego. 




Zatłoczonym busem dotarliśmy do Santa Marherita Ligure i dalej pociągiem do Rappallo. Potem już autostrada i wieczorm byliśmy w Ripa d Era.

To był piękny dzień. Spełniło się moje marzenie. A jaka piękna 28 rocznica ślubu!




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz