sobota, 5 lutego 2022

Dolina KOścieliska w zamian

 


Sobota obudziła się śnieżna, wietrzna i zimna. Nie zachęcała do uprawiania sportów na stoku. Wycieczka na Morskie Oko czy Rusinową Polanę była bez sensu i nawet można powiedzieć niebezpieczna. Siedzieć w pokoju? No bez sensu! 

Wybraliśmy więc spacer w Dolinie Kościeliskiej. Zdziwiła mnie ilość spacerowiczów. Naprawdę było ich dużo. No bo tak naprawdę to było chyba najlepsze wyjście na taką pogodę. Ruszyliśmy dość póżno bo po 13 więc wiedzieliśmy, że będziemy iść godzinę w jedną stronę i zawrócimy. Doszliśmy do Jaskini Mrożnej, która jest teraz w remoncie. 

Od wejścia na szlak rzuciły się w oczy puste wzniesienia - połamane w letnie wichury drzewa sprawiają smutne wrażenie. Co to musiałabyć za siła!

Przez całą drogę szliśmy w śnieżnej zawierusze. Ale widoki, cisza, wszechobecna biel wynagradzały sypiący w oczy śnieg. 



















Po zdrowym spacerze pojechaliśmy na Rusiński żeby oddać karnet i wypić kawę. Ludzi prawie nie było. 

Chcieliśmy poczekać do kolacji w Karcmie Litworowy bo miałabyć muzyka na żywo. Mieliśmy trochę czasu więc pojechaliśmy do Białki Tatrzańskiej na Kotelnicę zobaczyć co się zmieniło. Oczywiście tłumów nie było ale za to stragany (mniej liczne) wypełnione chińskim badziewiem. Dość szybko opuściliśmy to miejsce. Po drodze do karczmy zatrzymaliśmy się po oscypki. Wreszcie dotarliśmy do Litworowego Dworu. Usiedliśmy na piętrze bo stwierdziliśmy, że jak będą górale grać to będzie słychać i widać. No i grali.... w piwnicy tym razem. Nie chciało już nam się czekać aż wejdą na górę więc po smacznej obiadokolacji pojechaliśmy do siebie.



Rano w niedzielę spakowaliśmy się i po kawie wyruszyliśmy zaśnieżoną drogą w stronę domu.



Miarka śniegu na balkonie :)









Wieczorem dotarliśmy do domu. Wyjazd był bardzo udany. Odpoczęliśmy bez napinki, bez pośpiechu. Nasyciliśmy się śniegiem. Z ogromną ochotą wrócę w góry...... może latem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz