środa, 2 lutego 2022

Powrót w góry

 


Tęskniłam za górami. Za widokiem, za śniegiem, za Bukowiną, Zakopanym, oscypkiem, kwaśnicą, krzyżem na Litwince, domem Stanków z ich pachnącymi śniadaniami i obiadokolacjami, wędrowaniem, Burym Misiem  - za wszystkim. Po czterech latach udało się! Pojechaliśmy na zimowy odpoczynek. Co prawda nie dane nam było pomieszkać u Ani Stankowej w Stołowym bo wszystko miała już zajęte. Marta znalazła na Bookingu  fajne miejsce w Bukowinie Tatrzańskiej a tak właściwie już daleko za nią na Kurucowym Wierchu 800 m od Ruśińskiego. 

Ferie w tym roku mieliśmy w najgorszym terminie czyli w drugiej połowie stycznia. Zaplanowaliśmy wyjazd w środę a powrót w niedzielę - czyli 4 noce. Rano w dniu wyjazdu spakowaliśmy samochód, odstawiliśmy zwierzaki pod opiekę  Mamy  i wyruszyliśmy. Pogoda była piękna: słoneczko, w miarę ciepło, mały ruch na drodze. Trasę zaplanowaliśmy przez Częstochowę bo musieliśmy wpaść do decatlonu po buty. Czyli musieliśmy zjechać z autostrady na tym odcinku. Kiedyś do Zakopanego jeździło się właśnie przez to miasto a teraz się je omija.  Częstochowa  wykorzystała ten fakt  na remont starej jedynki i cała jezdnia  jest rozkopana. 

Do autostrady dojechaliśmy praktycznie pustą drogą 91. Kiedyś naprawdę panował tu ogromny ruch a i często stało się w sporych korkach.


Przebudowa drogi w góry na pewno mocno ułatwi i skróci czas dojazdu w Tatry. Już teraz jedzie się nowymi wiaduktami, niedługo ma być ukończony tunel. W niektórych miejscach zakopianka jeszcze się korkuje ale miejmy nadzieję, że wkrótce cała trasa będzie gotowa.



Do Bukowiny dotarliśmy już po zmierzchu. Śniegu było mało ale prognozy pogody zapowiadały, że od następnego dnia będzie padał i to właściwie przez cały czas.

Nasza kwatera, U Janiny, okazała się typowym góralskim domem. Nie za duży, z 5 pokojami do wynajęcia. Dojazd drogą szutrową, na jeden samochód, najpierw pod górkę a potem w dół. Gospodyni, bardzo miła, pokazała nam pokój i życzyła miłego pobytu. Nasz pokój był zgodny z opisem na stronach internetowych. Czysty, w miarę duży, urządzony nowocześnie z prostą elegancją, z elementami góralszczyzny. Na piętrze zanjdowały się trzy pokoje i aneks kuchenny (z lodówką, zmywarką, płytą, zlewem, naczyniami, czajnikiem). W budynku jest jeszcze bilard i piłkarzyki. Szkoda, że dom nie oferuje posiłków. Ponieważ jest mało pokojów (a więc mało gości) i na uboczu   to jest spokojnie. 














Rozpakowaliśmy się, pojechaliśmy na stację narciarską Rusiński oddać narty i deskę do ostrzenia a potem do Schroniska Bukowina(vel Smaków).

Ucieszyłam się, że zjemy w tym miejscu bo wcześniej znaliśmy je z dań Magdy Gessler. Kilka lat temu trudno było dośtać tam stolik ale teraz jest rozbudowane a ludzi było bardzo mało. Wystrój jest bardzo przytulny i elegancki ale góralski. Zjedliśmy smaczne dania i spróbowaliśmy podarowanich nalewek. 













Po uczcie smaków wróciliśmy do Janiny. Na dworzu panował mrozek minus kilka stopni a w pokoju ciepluteńko i przytulnie. Spało nam się bardzo dobrze.

Rano zobaczyliśmy upragniony widok za oknem.







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz