środa, 8 marca 2023

"Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma"

 22 lutego odebrałam najgorszy telefon w dotychczasowym życiu. Żona Wojciecha - kolegi z pracy zadzwoniła, że Wojtek nie żyje. Odszedł we śnie - nagle. Wiadomość ścięła mnie i wszystkich w pracy z nóg. Wojtek pracował z nami prawie 20 lat. Cichy, z pozoru spokojny (denerwował się do środka), zawsze pomocny. Mądry i dobry. Tego dnia miał odebrać wymarzony samochód. Wspólnie z Danutą mieli tyle planów. Podziwiałam to małżeństwo za ich wzajemne dbanie o siebie, podróżowanie, cieszenie się życiem tu i teraz.  Niedługo Wojtek chciał przejść na emeryturę.....

 

 

Na pogrzebie przepięknymi słowami pożegnała go jedna z koleżanek:

„ Śmierć nie jest końcem wszystkiego,

Przeszedłem tylko do sąsiedniego pokoju…

Nadal jestem sobą…

I dla siebie jesteśmy tym samym, czym byliśmy przedtem.

Zatem nazywaj mnie wciąż moim imieniem, mów do mnie,

Jak zawsze…

Nie zmieniaj tonu głosu, nie rób poważnej i smutnej miny.

Śmiej się, tak jak dawniej robiliśmy to razem…

Uśmiechaj się, myśl o mnie, módl się za mnie…

Niech moje imię będzie wciąż wymawiane,

Ale tak, jak było zawsze  -

Zwyczajnie i

Bez oznak zmieszania.

Życie przecież oznacza to samo, co przedtem,

Jest tym samym, czym zawsze było…

Żadna nić nie została przerwana…

Dlaczego więc miałbym być nieobecny w twoich myślach?

Tylko dlatego,

Że nie możesz mnie zobaczyć???

Czekam na ciebie bardzo blisko… Tuż – tuż…

Po drugiej stronie drogi..

…..


 

Żegnaj przyjacielu!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz