Na początku lipca postanowiliśmy poczuć powiew wakacji. Marta akurat miała wolny dzień, Piotr wziął urlop i ruszyliśmy do Gdańska. Planowaliśmy przespacerować się po starówce, zajrzeć na Wałową, zjeść obiad i zamoczyć nogi w Bałtyku. Pogoda była średnia ale bez dramatu. Na początek Wałowa - zostawiliśmy samochód na parkingu w pobliżu Muzeum II Wojny Światowej. Cofnęliśmy się do miejsca gdzie mieszkała Marta - jak tam się pozmieniało! Wszystko zabudowane apartamentowcami - robi to wrażenie. Powstała też fajna przestrzeń z barami, restauracjami - klimatyczne miejsce. Wszystko razem spójne w formie i wykonaniu. Fajne miejsce do zatrzymania się w Gdańsku.Potem poszliśmy na Starówkę, przeszliśmy się bez pośpiechu a gdy pogoda zaczęła kaprysić usiedliśmy w restauracji i zjedliśmy pyszny makaron z truflami.
Nad samiusieńkie morze wybraliśmy się na plażę Gdynia Orłowo. Weszliśmy na klif i podziwialiśmy piękny widok na otwarte morze a później zamoczyliśmy nogi w Bałtyku. Plaża puściutka, cicho i bez żadnych pocieszaczy. Brak ludzi to pewnie wina pogody. Ale to miejsce ma swój uroczy klimat.
Oczywiście punkt obowiązkowy musiał wpaść - goferek nad morzem!
Tuż przy molo jest sklepik z rybami i przetworami z ryb. Nakupiliśmy wszelkiego dobra - o matko jakie pyszne!
Fajny taki wypad nad nasze morze. Bardzo spodobał mi się klimat Gdyni Orłowo. Trzeba częściej wybrać się po rybkę!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz