Ostatnio kuzynka Grażyna zamieściła na swoim fb informację, że niedawno zawiązane Włocławskie Towarzystwo Genealogiczne organizuje wykład na temat " W poszukiwaniu przodków". Pani Izabella Drozd miała opowiadać o wyprawie jej marzeń do United States of America - Ellis Island.
Wiedziałam, że jeżeli Grażyna się interesuje tym wydarzeniem to musi mieć związek z naszymi przodkami. Kuzynka jest pasjonatką genealogii i dużo pracuje nad powstaniem historii rodziny Wodzińskich/Wodzyńskich. Są to nasi wspólni krewni. Moja babka od strony Taty była z domu Wodzyńska. Grażyna odkopała już wiele gałęzi drzewa ale jeszcze zbiera informacje. Ile razy już miałam się z nią umówić, żeby mi opowiedziała o naszych korzeniach. Wiedziała z opowiadań Taty, że jego dziadek był w Ameryce ale wtedy nie słuchałam i dopytywałam się dokładnie. Teraz żałuję.
Zainteresowało mnie to spotkanie właśnie z powodu pradziadka. Napisałam do Grażyny i razem poszłyśmy na spotkanie do Centrum Organizacji Pozarządowych na ulicę Żabią.
Okazało się, że przyszła całkiem sporo ludzi - pasjonatów rodzinnych historii. Z ciekawością wysłuchałam opowieści pani Izabelli. Grażyna opowiedziała mi to co wie o podróży pradziadka do "Hameryki"
Wiadomo na dziś, że przybył na wyspę Ellis Island / Nowy York w 1913 roku i dołączył do krewnego Wincentego Wodzińskiego. Potwierdzają to dokumenty znajdujące się w muzeum na wyspie. Co tam robił nie wiemy. Wiadomo, że będąc w Stanach dowiedział się, że jego żona i dzieci nie żyją (wtedy była I Wojna Światowa). Poszukiwał ich przez Czerwony Krzyż. i gdy okazało się, że żyją wrócił z zamiarem zabrania ich do Ameryki. Prababcia Marianna nie chciała o tym słyszeć, bo bała się podróży statkiem. Słyszała o katastrofie Titanica i za nic nie chciała wsiąść na statek. Zostali więc tu i pradziadek kupił spory kawałek ziemi pomiędzy ulicą Leśną i Piaski.
Zawsze interesowałam się genealogią i nawet miała profil i drzewo dość rozbudowane na portalu My Heritage ale moja subskrypcja wygasła i nie mam dostępu do moich danych. Mam zamiar to odnowić ale boję się zacząć w to wciągać bo przepadnę. co prawda czas jest nieubłagany i źródła informacji o rodzinie się zawężają. Chodzi mi o osoby, które pamiętają historie i powinowactwa. Czas chyba złapać te ostatnie możliwości i w końcu umówić się na rozmowy. Poukładać puzzle.Grażyna dała mi zdjęcie pradziadków ale diabeł ogonem nakrył i nie mogę go odnaleźć.
A spotkanie okazało się na tyle ciekawe, że chcę uczestniczyć w następnych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz