poniedziałek, 3 lipca 2017

Żywe Muzeum Piernika

 

 
Pod koniec roku szkolnego , w ramach aktywizacji zawodowej i w ramach pewnego projektu, pojechałam z grupą cukierników do Torunia. Dotarliśmy rano więc mieliśmy okazję pospacerować pustą jeszcze starówką. Pokazałam uczniom kilka urokliwych i obowiązkowych punktów turystycznych tego miejsca. 

 
"Dotykali " gotyku  nawet dosłownie  w myśl hasła "gotyk na dotyk". 




W muzeum umówieni byliśmy na konkretną godzinę. Okazuje się, że jest to miejsce bardzo popularne i bez wcześniejszej rezerwacji nie ma co marzyć o zdobyciu biletów. Myślałam, że muzeum jak muzeum pozwiedzamy , posłuchamy, coś tam ulepimy i już. Bałam się reakcji chłopaków gdy ujrzeli jegomościa w stroju z epoki średniowiecza i do tego mówiącego w języku z tamtych czasów. Niepotrzebnie się stresowałam, po kilku wymienionych między sobą  spojrzeniach z politowaniem, zaczęli uważnie słuchać i aktywnie uczestniczyć w zajęciach. Dowiedzieliśmy się o historii piernika, przyprawach, sposobie życia w mieszczańskim Toruniu od średniowiecza do wieku XIX. Wszyscy mieliśmy okazję zrobić własny piernik na pamiątkę. Ważna była atmosfera, którą oprócz przewodników, tworzyły stare mury muzeum i zapach przypraw. Przez trochę ponad godzinę przenieśliśmy się w inny świat. Bardzo polecam wizytę na ulicy Rabiańskiej w Toruniu. To żywa lekcja historii dla starszych i młodszych. Należy wcześniej zarezerwować bilety https://muzeumpiernika.pl/.








 Po wyjściu z muzeum okazało się, że starówka zapełniła się turystami. Postanowiliśmy chwilę spędzić na bulwarach. Ponieważ zostało jeszcze trochę czasu poprosiliśmy pana kierowcę o podwózkę do motoareny. Okazało się ,że możemy tylko wokół niej przejechać i pooglądać z daleka bo trwały przygotowania do meczu żużlowego i ochrona nie wpuszczała nawet na parking. Trochę szkoda.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz