Nasze plany wakacyjne w tym roku musiały ulec zmianie. Powodem była zmiana pracy przez Piotra. Zamiast podróży do Positano musieliśmy w określonym, krótkim czasie znaleźć nowe miejsce. Rzecz oczywista, że chcieliśmy odpoczynku nad ciepłym morzem i tam gdzie pogoda pewna. Na takie oczekiwania zawsze odpowiednia jest Chorwacja! na pobyt mogliśmy przeznaczyć niecały tydzień a więc chcieliśmy znaleźć miejsce jak najbliżej, tak aby podróż była najkrótsza. Szukaliśmy fajnego apartamentu w okolicach Cirkvienicy. Na dzień przed wyjazdem zarezerwowaliśmy apartament w Dobromalji. Mieliśmy wyjechać w piątek ale Marcie wypadł ostatni egzamin w sobotę o 20. I w ten sposób nasza podróż zaczęła się krótko przed północą 27 czerwca.
Do przejechania mieliśmy prawie 1200 km. Droga przez Polskę, Czechy, Austrię i Słowenię szła gładko. Dopiero nieco powstrzymała nas granica słoweńsko-chorwacka. Ale nie na jakoś długo. Dojechaliśmy na miejsce w niedzielę około godziny 15. Wysiedliśmy z samochodu przerażeni, że pierwszy raz booking się nie sprawdził. Adres się zgadzał ale dom już nie. Ale jeszcze raz wbiliśmy wskazówki dojazdu i okazało się, że to ta sama ulica ale My już jesteśmy w Cirkvienicy a apatrament jest na przedłużeniu ulicy już w Dramalji. Tym razem wszystko się zgadzało. Choć idąc za właścicielką na górę jeszcze bałam się czy rzeczywistość odpowiada zdjęciom z rezerwacji. Weszłam do apartamentu i szczęka mi opadła. Od razu do głowy przyszło mi znane powiedzenie: " Marian tu jest jakby luksusowo". Widok najlepszy jakie mieliśmy do tej pory. Wnętrze nowoczesne, czyste z ogromnymi oknami i dużym tarasem. Morze wchodziło do pokoju. Apartament wyposażony we wszystko co potrzebne (pralka, zmywarka, toster, ekspres do kawy, żelazko ,lodówkę itp).
Do dyspozycji mieliśmy basen i jakuzi, leżaki, grill. Co prawda zejście i wejście nad morze troszkę męczace ale warto było się troszkę pomęczyć dla takich widoków. Mieszkaliśmy dokładnie na przeciwko Cizici czyli błotnistej plaży na wyspie Krk. Dramalij to właściwie ciągnące się wzdłuż wybrzeża kilka ulic przechodzących w większą miejscowość Cirkvienicę. Ale w odróżnieniu od niej tutaj było bardzo cicho i spokojnie. Turyści to głównie emeryci bo sporo tu sanatoriów. Do morza mieliśmy może 5 minut. Plaża oczywiście betonowa ale morze ograniczone lądem i wyspą było bardzo spokojne i ciepłe.
Po dotarciu na miejsce chwilę odpoczęliśmy i wieczorem ruszyliśmy obejrzeć Dramalij i zjeść kolację. Doszliśmy do Cirkvienicy. Po drodze zachwycaliśmy się widokami morza, roślinnością, perełkami motoryzacji. Dało się zauważyć sporo opuszczonych domów, hoteli i pensjonatów. Miejsca z duszą aż szkoda, że niszczeją. Ludzi nie za dużo, ciepło, spokojnie. Super!
Na kolację weszliśmy do restauracyjki zawieszonej nad brzegiem morza. Zjedliśmy sałatkę grecką, kalmary i rybkę. Zmęczeni dość szybko wróciliśmy do apartamentu żeby odpespać drogę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz