Gdy zaczęłam zbierać materiały do książki o Leśnej 24 nie miałam na myśli dzielenia się nią z nikim. Miała być dla mnie jako zapis historii miejsca związanego z moim życiem.
"Pomysł na powstanie tej fotoksiążki powstał gdy na stornach internetowych pojawiło się zdjęcie "Ośrodka" z zapytaniem " czy ktoś wie co to za budynek".
Zdałam sobie sprawę, że historia tego miejsca odchodzi w zapomnienie. Praca ludzi, którzy je stworzyli oraz oni sami zatrą się niedługo w pamięci. Taka kolej losu. A mój los tak się składa, że w dużej mierze splótł się z tym miejscem w różnoraki sposób. Po pierwsze mieszkałam od urodzenia w pobliżu (jedną ulicę dalej). Przechodziłam codziennie obok idąc do szkoły znajdującej się na przeciwko.
Po drugie przez wiele lat pracowała tutaj moja Mama. Przychodziłam do niej na przerwach i po lekcjach, Czasem jadłam obiad w stołówce. Zaglądałam do szklarni gdzie w ciszy pracował były brat zakonny pan Szczepan. Do dzisiaj pamiętam zapach tego miejsca - przesycony wilgocią, ziemią, kwiatami. W pamięci potrafię odtworzyć wygląd szklarni - długie rzędy zielonych zagonów, pelargonie, ciepło. To tam zrodziła się moja pasja do ogrodnictwa. Pamiętam duży plac, w miejscu dzisiejszego internatu, z klombem pośrodku i wielkimi wierzbami przy płocie. Ganek przed wejściem , centralkę telefoniczną i maszynę do pisania, duże liczydła pani Ireny. Pod oknami od ulicy Leśnej rosły wielkie topole. Pamiętam pana Franciszka w jasnobrązowym fartuchu z wózkiem na dwóch dużych kołach - zaopatrywał ośrodek w żywność. Wspominam seanse bajek z projektora takiego jak w kinie w klasie pana Majchrzaka. (obecnie mojej). Pralnia, z maglownicą o długich wałkach, i suszarnia były nad piekarnią. Do ówczesnego internatu przechodziło się po schodach na końcu korytarza szkolnego. Na pierwszym piętrze mieszkali państwo Kulesza i Pabianowie związani pracą z "ośrodkiem". Pamiętam "ciocie z kuchni" - Jadzię, Zosię i Irenkę. Okiennice ryglowane od środka. No i piekarnia - zapach chleba unosił się na całą okolicę. Był jeszcze czerwony dom gdzie mieszkali koledzy z mojej klasy Agnieszka i Paweł.
Po trzecie mój los związał mnie z tym miejscem pracą. W 1997 roku zaczęłam pracować jako nauczycielka przedmiotów zawodowych w Młodzieżowym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym.
Bracia stworzyli na Leśnej miejsce, którego misja trwa, prawie nieprzerwanie, ponad sto lat. Oczywiście przez ten czas zmieniała się nazwa placówki i nazwijmy to organ prowadzący ale wciąż chodzi o to samo - o naukę i pomoc młodym ludziom.
Materiały i zdjęcia pochodzą ze źródeł internetowych, kroniki, zdjęć udostępnionych przez byłych pracowników czy wychowanków. Wiem, że nie wyczerpałam wszystkich możliwości pozyskiwania dokumentów ale w tej fotoksiążce zawarłam to czym dzisiaj dysponuję. "
Po ponad dwóch latach ukończyłam fotoksiążkę i postanowiłam przekazać jeden egzemplarz bibliotece szkolnej. Ponieważ wiem, że uczniowie są ciekawi historii tego miejsca a kadra placówki w większości nie wie o niej nic, postanowiłam zorganizować w stołówce szkolnej apel. Opowiedziałam krótko o dziejach Braci św. Józefa i pokazałam zdjęcia, które udało mi się znaleźć.
Poopowiadałam, przekazałam książkę do biblioteki i dostałam mnóstwo ciepłych słów i gratulacji. Nie spodziewałam się takiego odbioru. Wiele osób chciało mieć książkę dla siebie. Cena za jeden egzemplarz nie jest niska bo to właściwie fotoalbum i zdziwiło mnie, że mimo tego zdecydowało się 12 osób. Miałam też telefony od emerytów którzy z sentymentem wspominają pracę w Ośrodku.
Niektórzy mają nadzieję na powstanie następnej części. Nie mówię nie
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz