Ten grudzień był inny od wszystkich. Na początku miesiąca, po miesięcznym pobycie u mamy, wujek Jurek pojechał na bardzo poważną operację do Brzezin. Pod znakiem zapytania stało to co z nim będzie i w ogóle co dalej. Nie myśleliśmy o organizacji świąt. Wszystko miało być podporządkowane temu w jakim stanie będzie wujek.
Wujek miał operację 4 grudnia i okazało się, że będzie wymagał specjalistycznej opieki. Znalazłyśmy mu miejsce na czas dochodzenia do zdrowia i wyników badań. To był ośrodek opiekuńczo - leczniczy pod Włocławkiem. Trafił tam 9 grudnia - zmęczony ale w miarę dobrym stanie. Pojechałyśmy do niego 10 grudnia i wtedy wydarzył się wypadek samochodowy. Najgorszy dzień. Wyszłyśmy z niego z mamą prawie obronną ręką. Samochód niestety skasowany a my kilka dni w szpitalu. Ja połamane żebra i zasinienia a mama niestety złamany krąg szyjny i krwiaki nogi. To zdarzenie uniemożliwiło nam dalszą opieką nad wujkiem. Także przygotowanie świąt spadło na Ewę. W domu Marta i Piotr ogarniali rzeczywistość. Ze świątecznych rzeczy udało się nam upiec pierniczki, zrobić trochę pierogów i upiec piernika.
Ja spędzałam czas głównie na siedząco i przez kilka tygodni też tak spałam. Towarzyszył mi Lary.
Wigilię spędziliśmy u Rybaków - było rodzinnie, pysznie i mimo różnych sytuacji wesoło. Był też wujek, którego na wigilię przywiózł Marcin. Bardzo się cieszył, że jest z nami.
Ada była już tak bliska terminu porodu, że święta spędziła z Mateuszem w Łodzi. My zajrzeliśmy do nich pierwszego dnia świąt.
W drugi dzień świąt zajrzeliśmy do Lipna.
Niestety pierwszego dnia świąt późnym wieczorem dostałam telefon, że wujek źle się czuje i wiozą go do szpitala. Spędziłam tam z nim kilka godzin na SOR. W piątek 27 grudnia Marcin zawiózł wujka na kontrolę do szpitala do Brzezin i stamtąd do domu opieki leczniczej pod Tuszynem. Miał tam być do czasu uruchomienia mieszkania we Włocławku. Najpierw czekała go wizyta w poradni onkologicznej w Brzezinach i decyzja o podjęciu dalszego leczenia.
W grudniu Marta brała udział w finale akcji Szlachetna Paczka. Zaczęła do tego przygotowywać się dwa miesiące wcześniej. Miała pod opieką kilka rodzin. Dla wszystkich zakwalifikowanych znalazła się pomoc. Niesamowicie dumna jestem z Marty - jest bardzo wrażliwą osobą a udział w tego typu akcjach nie jest łatwy ze względu na spotykanie ludzi biednych, nieporadnych, doświadczonych przez los.
Święta minęły i jeszcze przed Nowym Rokiem Marta wyruszyła w podróż na Sri Lankę.
Tam przywitała 2025 rok.
Reszta rodziny każdy w swoim domu spędził przełom 2024/2025.
Oby był lepszy! Szczęśliwszy!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz