Tego widoku się nie spodziewałam. We wrześniu idąc z pracy zauważyłam, że dom mojego Taty jest rozbierany. Zrobiło mi się smutno. W tym domu mieszkała moja prababka, babka, ojciec i jego rodzeństwo. Został kupiony po powrocie mojego pradziadka ze Stanów Zjednoczonych. Pamiętam jak Tata opowiadał mi mroczne historie związane z tym budynkiem - że mieszkał tu grabarz. Na podwórku była studnia z ręczną pompą do wody. Za domem był tzw sklep czyli ziemianka gdzie trzymano warzywa i owoce. Pamiętam też gruszę ulęgałkę - duże drzewo. W kuchni na oknach wisiały klatki z ptakami a z tyłu na działce przy granicy stał gołębnik. Były jeszcze klatki z nutriami - właściwie duże boksy z basenami do kąpieli dla nich. Wszystkie zwierzaki były mojego Taty.
Pamiętam wejście po schodach na górę i drzwi do pokoju prababki. Ją też pamiętam choć wydaje się to niemożliwe - chudziutka, drobniutka z naroślą na czole. Babkę Anielę i dziadka Florka oczywiście też pamiętam. Przypominam sobie budowanie ołtarzy na Boże Ciało i szybkie rozbieranie żeby jechać na ryby. Ach - muszę kiedyś bardziej uruchomić pamięć. Marzy mi się spisanie rodziny Kuców bo Wodzyńskich spisała już kuzynka.
Dom był częścią całej posiadłości, którą kupił pradziadek. Sięgała od Piasków do Leśnej. W wyniku podziałów między spadkobiercami uległa rozkawałkowaniu i tylko część pozostała w rękach najbliższej rodziny. Na obecnej działce, gdzie stał stary dom pobudował się najmłodszy brat Taty Heniek. W piwnicy jego domu prowadził zakład tapicerski gdzie razem z Tatą naprawiali i robili nowe meble. Po śmierci babki całość przeszła w ręce Heńka. Stary dom stał nieużywany i w tym roku zaczęto rozbiórkę.
Idąc z pracy codziennie prawie przechodziłam koło domu na Ptasiej 8. Robiłam zdjęcia za każdym razem jakbym chciała kawałek po kawałku przypominać sobie wnętrze. Oglądając zdjęcia zauważyłam, że w drzwiach na górze jest klucz. Pewnego razu na działce był wuj - podeszłam do płotu i zapytałam, czy mogę go dostać. Chwilę się zawahał ale dał mi go. Poczułam jakbym schowała w kieszeni kawałek Taty.
Dziś po domu została dziura w ziemi - bardzo smutny widok. Miał ponad sto lat. Na tym miejscu powstanie nowy dom mojej kuzynki Agnieszki.
Klucz przydał się Tymkowi na lekcję historii. Miał przynieść przedmioty z historią. Oprócz klucza w domu mamy znalazła się puszka. Pamiętam ją z dzieciństwa - dziadek trzymał w niej dokumenty. To przedwojenna puszka Dr. Oetker.
Te znaleziska wywołały lawinę wspomnień. Znalazły się zdjęcia z lat 80 i wiele innych. Muszę je kiedyś zdygitalizować.
Świetne są. Na tych z mojej komunii : ja , Grzesiek, Wioleta, Justyna, Ewa i Krzysiek.
Jak już przy sentymentach to latem przechodziłyśmy z Martą jedną z ulic Włocławka i zobaczyłam perełkę motoryzacji - syrenkę. Moi rodzice też mieli żółtą syrenkę.
Piękna w swej brzydocie.
No to jeszcze fajans - obecny w domu od zawsze. Ten klasyczny kobaltowy, brązowy, zielony ale też rzadszy a nawet dość stary. Jest tego całkiem sporo może kiedyś pokuszę się zdjęcia. mam też jeden znaleziony na śmietniku - nietypowy.
W tym roku po raz kolejny odbył się festiwal fajansu. Tym razem w mieście zawisły fajansowe flagi. Byłyśmy z Ewą obejrzeć wystawę starych i nowych fajansowych wyrobów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz