czwartek, 10 kwietnia 2025

Z wizytą u pana Zygmunta Warzyckiego

 

Efektem stworzonego przeze mnie fotoalbumu z historią Leśnej 24 była wizyta u emerytowanego pracownika mojej placówki. Pan Zygmunt Warzycki ma dziś 92 lata. Pamięć i sprawność fizyczna pana Zygmunta są do pozazdroszczenia. 

Zaczęło się od tego, że pani Elżbieta Sawoni - żona innego wychowawcy, który pracował na Leśnej - zadzwoniła do mnie bo pocztą pantoflową dowiedziała się o mojej fotoksiążce. Chciała ją mieć dla siebie i chciała podarować jeden egzemplarz panu Zygmuntowi. Gdy dowiedziała się o cenie albumu słyszałam w jej głosie drobny zawód i chciała zrezygnować z książki dla siebie. Zaproponowałam wtedy, że może złożymy się i wspólnie podarujemy album panu Warzyckiemu ale miałam jeden warunek (bardziej prośbę), że pójdziemy razem odwiedzić pana Zygmunta. Oczywiście pani Ela zgodziła się bardzo chętnie i umówiłyśmy się na spotkanie.

Pana Zygmunta pamiętam z czasów gdy na  Leśnej pracowała moja mama. Znałam też jego żonę - nauczycielkę w szkole podstawowej do której chodziłam (stąd też znam panią Sawoni).

W umówionym dniu spotkałyśmy się z panią Sawoni pod katedrą i zapukałyśmy do mieszkania pana Zygmunta. Mieszka on budynku, w którym mieściła się część ośrodka wychowawczego. Tam też mieszkali państwo Sawoni i inni wychowawcy. 

Oczywiście dla mnie była to okazja, żeby porozmawiać z człowiekiem, który zna historię ośrodka. Liczyłam na uzupełnienie mojej wiedzy i może jakieś materiały. 

Przestępując próg mieszkania przeniosłam się w inny świat - książek, pamiątek, kwiatów. Niesamowite miejsce. W powietrzu unosił się przyjemny zapach trudny do określenia. Pan Zygmunt przyjął nas herbatą i ciastkami. W domu był też jego syn Mariusz, którym opiekuje się starszy pan.

 

Pan Zygmunt przyjechał z całą rodziną z ziem dzisiejszej Litwy. Opowiedział kilka bardzo ciekawych historii ze swojego życia. We Włocławku znalazł się w 1958 roku i od tego czasu aż do emerytury pracował w Ośrodku Wychowawczym jako wychowawca. Dowiedziałam się kilku faktów o których nie wiedziałam. Niestety wszystkie zdjęcia pan Zygmunt już spakował dla córki z Francji, żeby zaopiekowała się jego pamiątkami. Pan Warzycki miał również dużo negatywów zdjęć ale niestety wyrzucił prawie wszystkie bo zapleśniały w piwnicy. Dostałam tylko kilka sztuk.


Kilka zdjęć i dokumentów przyniosła też pani Sawoni





 

W domu u pana Zygmunta spędziłyśmy trzy godziny i można by było rozmawiać w nieskończoność. Tak ciekawie opowiadał mój rozmówca, że chętnie spotkałabym się jeszcze kilka razy. Dostałam telefon i zgodę na odwiedziny. No i obietnicę, że jeżeli będą jakieś materiały dotyczące Leśnej 24 to je dostanę.

A książka, którą przekazałyśmy panu Zygmuntowi spodobała się bo jakiś czas potem zadzwonił do mnie i powiedział, że tego samego dnia ją przeczytał. Miał tylko prośbę, żebym ją mu podpisała. Zapraszał mnie po jakieś dokumenty, które znalazł i dotyczą ośrodka. Obiecałam, że go odwiedzę. Muszę jednak się spieszyć bo córka pana Zygmunta chce go zabrać na święta do Francji i nie wie czy i kiedy wróci.

To była piękna przygoda.

Aktualizacja

Pan Zygmunt po wizycie dzwonił do mnie kilka razy. Dziękował za pierwsze spotkanie i prosił o wizytę przed jego wyjazdem na święta wielkanocne. Ponieważ wybiera się do Francji do córki i nie wie kiedy i czy w ogóle  wróci to chce przekazać mi jakieś materiały. Umówiłam się z panem Zygmuntem na spotkanie w przedświąteczny wtorek.Poszłam na nie razem z mamą, która pracowała z panem Warzyckim na Leśnej 24. Przyjął nas serdecznie. Znów opowieściom nie było końca. Po lekturze mojej książki pan Zygmunt miał kilka sugestii jak dalej drążyć historię związaną z Ośrodkiem i pobytem Lecha Wałęsy w naszej placówce. Poprosił, żebym podpisała jego egzemplarz mojej książki. Przekazał mi też kolejne materiały i obiecał, że jak wróci to skontaktuje się ze mną. Do kolekcji trafił m. in. album kółka fotograficznego prowadzonego przez gospodarza, gazeta z 1961 roku z ciekawostką o kwitnącym filodendronie w naszym ośrodku  i wiele innych.  Chętnie wrócę i posłucham historii z życia pana Warzyckiego i placówki przy Leśnej 24.








 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz