środa, 12 lutego 2025

Po słońce, krystaliczną i ciepłą wodę, burki z serem, arbuzy - w drodze do Chorwacji.


18 sierpnia rano wyruszyliśmy do Dramalij. Jechaliśmy do znanego nam już miejsca - do apartamentu Brazewicz. Wybraliśmy to miejsce z kilku względów. Po pierwsze nie mamy już ciśnienia, że musimy jechać tam gdzie jeszcze nas nie było - Chorwację mamy zwiedzoną jak długa i szeroka. Pewnie, że nie wszystko widzieliśmy ale to co chcieliśmy już - tak. Po drugie mieliśmy tylko tydzień a to ogranicza nas co do długości podróży samochodem. Po prostu szkoda czasu. Po trzecie w Dalmacji często wybuchają pożary ze względu na suszę i upały. My chcieliśmy po prostu odpocząć - wybraliśmy znaną nam miejscowość i dokładnie ten sam apartament z fantastycznym widokiem na morze i wyspę Krk. Tym razem zamówiliśmy apartament przez inną stronę niż przez booking - po prostu było taniej. 

Ponieważ Marta i Piotr byli zmęczeni pracą na zmiany postanowiliśmy wyjechać w niedzielę rano i zatrzymać się na noc w Mariborze na Słowenii a dopiero w poniedziałek rano ruszyć do Dramalij.

 

 


Do Mariboru dotarliśmy wieczorem. Zatrzymaliśmy się w hotelu Bajt - czysty ładny pokój ze śniadaniem.Po zameldowaniu się poszliśmy na spacer po centrum Mariboru.Chcieliśmy też zjeść dobrą kolację w polecanej restauracji ale nie było w niej miejsca. Miasto było właściwie puste. 





















Pochodziliśmy trochę po sennym Mariborze i poszliśmy odpocząć przed drugim etapem podróży. Rano zjedliśmy bardzo dobre śniadanie w hotelowym patio i ruszyliśmy w drogę nad Adriatyk. Przed nami było już tylko około 250 km. Jechaliśmy na luzie, wypoczęci. Na drodze spory ruch no i bramki (mają zniknąć).







Dotarliśmy na miejsce w południe i musieliśmy trochę poczekać na przygotowanie apartamentu. Wiedzieliśmy co ujrzymy po wejściu do niego i nie mogliśmy się doczekać. Niebo tego dnia było pochmurne i wkrótce zaczęło padać. Jaka to ulga od upalnych dla roślinności i dla mieszkańców. Deszcz ciepły i powietrze rześkie. Nawet my nie mieliśmy nic przeciw takiej pogodzie. Z olbrzymich okien apartamentu obserwowaliśmy widok. Odpoczywaliśmy.







Gdy przestało padać pojechaliśmy do konzuma na zakupy. Zabraliśmy ze sobą arbuza, burki, sery i inne dobrodziejstwa. Jak dobrze wrócić ! Czujemy się jak w drugim domu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz