niedziela, 16 stycznia 2022

Farma fotowoltaiczna za płotem


    



    W lipcu w 2021 roku dostałam list polecony z gminy Lipno informujący o tym, że sąsiad za płotem chce na swojej działce o powierzchni 1,5 hektara posadowić farmę fotowoltaiczną o mocy do 1 MW. Akurat wtedy przebywałam po za domem i nie mogłam pojechać na miejsce i dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Ta wiadomość bardzo mnie zaskoczyła bo orientuję sią jak wyglądają takie inwestycje. Jest to mnówstwo  konstrukcji stalowych na których zamontowane są dużych gabarytów płaszczyzny z  ogniwami fotowoltaicznymi. Nie mam nic przeciwko zielonym technologiom na działkach, domach itd. ale dla celów własnych  a nie inwestycji przemysłowej. Ona po pierwsze zmieni tzw ład przestrzenny wsi. Kto chciałby za oknami widzieć takie konstrukcje? Co prawda niby takie farmy nie mają negatywnego oddziaływania na środowisko ale nie do końca się chyba z tym zgadzam. Jest tyle miejsc dla takich inwestycji – przy autostradach, liniach kolejowych itd. Ale w środku wsi? I z tego co się dowiedziałam to takich zamierzeń w Maliszewie było kilka. A dwie farmy już są.


    Zaniepokoiło mnie to i zadzwoniłam do sąsiada z zapytaniem o jego a właściwie jego syna zamierzenia. Odpowiedział mi, że zamiast kukurydzy będę miała obok panele ale to cóż z tego?

    Zadałam mu pytanie jak magazynowana będzie energia  bo niektóre sposoby są hałaśliwe. On , że nie wie bo to jego syn inwestuje w farmy a po za tym on nie widzi problemu . Poprosiłam o spotkanie ale on powiedział, że chętnie ale teraz czasu nie mają. A poza tym administracyjne młyny wolno mielą i na pewno zanim cokowiek postanowi gmnia to jeszcze długo potrwa.

    Niecałe dwa miesiące później przyszła pozytywna decyzja o warunkach zabudowy dla farmy sąsiada. Czyli sprawa w gminie potoczyła się szybko. Po otrzymaniu pisma Mama zadzwoniła do sąsiada żeby zapytać jak będzie magazynował energię. On zdenerwowany odpowiedział, że nie bedzie magazynu i jak nam nie pasuje to : "odwołujcie się".  Ponieważ sąsiad nie wrócił do sprawy spotkania się z nami a wielokrotnie przejeżdżał obok otwartej bramy stwierdziliśmy, że nie ma co rozmawiać, trzeba działać. W terminie ustawowym czyli 14 dni od odbioru pisma złożylismy odwołanie od decyzji wójta.

    Konsultowaliśmy się z różnymi ludźmi znającymi się na temacie ale tak naprawdę odwołanie napisał Piotr i jego znajomy prawnik. Powołali się na błędy w procedurach. Pismo trafiło do gminy, która nie widziła dalej podstaw do odwołania ale ostatecznie trafiło ono do Samorzadowego Kolegium Odwoławczego we Włocławku. W międzyczasie my również złożyliśmy wniosek o zmianę warunków zabudowy na zabudowę domem jednorodzinnym. Po to chociażby, żeby nikt nie zablokował nas budową jakiegoś wiatraka czy np zmieniające się przepisy dotyczące farm słonecznych. Nasz wniosek nie był już tak szybko rozpatrzony jak wniosek sąsiada. Trwało to ponad trzy miesiące. Ale w grudniu przyszła pozytywna wiadomość i w ogrodzie w Maliszewie można stawiać dom. 



    Wracając do sprawy farmy. Szczerze to nie liczyliśmy na to, żeby odwołanie coś pomogło. W artykułach w internecie raczej nie dawali szans na zablokowanie tej inwestycji bo jest nieszkoldliwa dla środowiska. Po dwóch miesiącach otrzymałam pismo ze SKO i jakie było moje zdziwienie i niedowierzanie, że organ odwoławczy to nam przyznał rację. Zarzucił pewne błędy co do podstawowych założeń farmy i stwierdził, że nie można takiej instalacji traktować jako technicznej tylko jako przemysłową. Że powinny być zachowane: ład przestrzenny, linia zabudowy i dobro sądziedzkie. Uchylił decyzję wójta w całości. Czyli żeby taka farma mogła powstać sąsiad musi jeszcze raz przejść procedurę i dostosować inwestycję do innych wymogów niż to zrobił wcześniej.

    Radość moja była ogromna no i satysfakcja, że sąsiadowi utarliśmy nosa.I że duży nie może więcej.  Zresztą szybko się przekonałam jak bardzo sie zdenerwował decyzją SKO. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do mnie i w bardzo dobitnych słowach poinformował, że nie będzie dobrym sąsiadem i, że: każe mi przyciąć drzewa, nie wolno latać dronem i jeszcze coś ale nie pamiętam bo poziom mojego zdenerwowania był bardzo duży. Krzyczał na mnie, żebym odwołała swoje odwołanie i że co mi przeszkadza farma itp. Ja spokojnie odpowiedziałam mu, że nie chcę mieszkać przy takiej wielkiej farmie , że był czas na rozmowę i może jakieś ustalenia ale on pewien siebie miał mnie gdzieś. 

Spodziewam się jakiś ruchów z jego strony ale nie wiem jakich i kiedy. Na dzień dzisiejszy cisza.

Przez sprawę farmy poznaliśmy zarówno prawo dotyczące takich przedsięwzięć ale także dowolność jego interpretowania. Po za tym z przerażeniem śledzę ruchy związane z fotowoltaiką w gminie Lipno. Takich decyzji jak w naszym przypadku wydaje się tu dziesiątki. Przypuszczalnie wszystkie są wadliwe. Ktoś robi na tym niezły biznes. Nasz sąsiad ma przyznane decyzje na około 16 hektarach w różnych punktach gminy. Smutno mi, że piękny krajobraz wiejski pozwalają zamieniać na krajobraz pokryty panelami. Nie liczy się ład przestrzenny , liczy się kasa.

    Rozczarowało mnie też podejście mieszkanców wsi. Im jest wszystko jedno co się dzieje dookoła. "Nasza " farma miała powstać naprzeciwko domu jednego z radnych. Poszłam do niego licząc, że wspomoże mnie w odwołaniu i sam też złoży jakiś protest. Ale gdzież tam : "pani on ma już wszystko załatwione, mówiłem żonie , że będziemy w okularach przeciwsłonecznych w domu chodzić". I się z tego śmiał. Ludzie zamknęli się w swoich domach, podwórkach i nic ich nie obchodzi. Szkoda bo tam jeszcze jest ładnie i dużo ludzi się buduje. Dowiedzieliśmy się też , studiując mapy, że tuż za miedzą sąsiada zaczyna się teren chroniony prawem związany z doliną rzeki Mień. Niestety w przeciwną stronę niż nasza działka.

Nie wiem co będzie z ogrodem. Ale to był ostatni moment na zablokowanie tej inwestycji. Gdyby powstała obniżyłoby to wartość działki no i jaka to przyjemność ewentualnie mieszkać przy kupie żelastwa. 

Nie wiem co będzie dalej. Co wymyśli sąsiad i jak uprzykrzy nam życie. Trochę straciłam serce do tego miejsca. Już nie oddycham tam swobodnie jak kiedyś. A wszystko przez ludzi, którzy myślą, że im wolno więcej. I przez brak sensownych regulacji prawnych.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz