W tym roku Ada i Marta sprawiły nam niesamowity prezent świąteczny. Już na początku grudnia Ada tajemniczo zakomunikowała, że pomiędzy świętami musimy mieć wolne dni bo wtedy będziemy realizować nasz prezent. Wiedzieliśmy też, że z naszej strony mamy zapewnić dojazd i wyżywienie. Aż do końca, czyli do pierwszego dnia po świętach dziewczyny nie zdradziły dokąd jedziemy. Bardzo cieszyliśmy się na ten wspólny czas. Wiedzieliśmy tylko, że mamy zabrać ze sobą kostiumy kąpielowe.
W poniedziałek rano kiedy właściwie mieliśmy już wychodzić z domu Ada dostała telefon, że nie możemy przyjechać bo zamarzł namiot w którym mieliśmy mieszkać (w nocy było - 19 stopni Celsjusza). I w ten sposób dowiedzieliśmy się, że mieliśmy jechać na glamping na Kaszuby. Oczywiście nastąpiło wielkie rozczarowanie i płacz. Nie można było pozwolić żeby urlopy się zmarnowały. Szukaliśmy innego miejsca na wyjazd. Po kilku godzinach Ada znalazła podobne miejsce tylko, że w Zalesiu pod Warszawą.
Tak więc, opóźnieni o jeden dzień, ruszyliśmy na poświąteczny wypoczynek. Droga zajęła nam nieco ponad dwie godziny. dotarliśmy na miejsc ukryte pośród lasu położonego w parku rozrywki. O tej porze oczywiście wszystko oprócz glampingu jest zamknięte. Latem musi być tam niezły tłum.
Namioty sferyczne rozlokowane są pośród sosen. Jest ich pięć. Jeden jest sześcioosobowy a reszta czteroosobowe. Każdy posiada taras z miejscem do siedzenia, hamakiem. Pomiędzy drzewami rozpięte są światełka. Wygląda to nieziemsko. Na terenie znajduje się sauna, balia z zimną wodą (teraz lodem), pawilon do urządzania imprez i miejsce na ognisko. W czasie kiedy byliśmy leżał śnieg więc wszystko wyglądało jak z innej bajki. Pomysł na zabranie nas w takie miejsce był strzałem w dziesiątkę.
Założeniem wyjazdu był odpoczynek, pobycie razem. I to miejsce gwarantowało spokój, ciszę i odcięcie od codzienności.
Wszystkie namioty mają swoje nazwy i różnią się właściwie kolorem narzuty na łóżko i kolorem foteli. Są więc: Ziemia, Mars, Neptun , Pluton i Jowisz.
Nasz namiot to Mars. W środku cieplutko i nowocześnie. Podłoga wyłożona panelami, podgrzewana. Ciepło nawiewane klimatyzacją. Wnętrze jasne i świetnie zorganizowane. Pośrodku wysokiego namiotu sferycznego stoi drewniana konstrukcja w kształcie sześcianu zawierająca: wbudowany kontener sanitarny (łazienka z dużym prysznicem, bojler, ubikacja), z jednego boku aneks kuchenny (blat, zmywarka, płyta grzejna, czajnik, zlew, lodówka), z przodu tego klocka wnęka na dwuosobowe łóżko , nad nimi platforma z materacem dwuosobowym. W namiocie jest też stół z czterema krzesłami, szafka, wieszak, dwa leżaki, fotel uszak, puf, stolik kawowy, kosz z hamakiem i kocami. Wszystko nowe, gustownie dobrane. Najważniejsze jest wieeelkie okno wychodzące na las.
W innych namiotach byli lokatorzy ale właściwie jakby ich nie było. Właściciel sympatyczny i pomocny.
Byliśmy od samego początku zachwyceni tym miejscem.
Pierwszy wieczór spędziliśmy na grze w \Chińczyka co zajęło nam prawie trzy godziny. Spało nam się naprawdę super. Rano zjedliśmy śniadanko z pięknym widokiem na las. Po południu mieliśmy zamówioną leśną saunę. Musieliśmy więc w miarę wcześnie pójść na obiad. Właściciel polecił nam chińskie pierożki w knajpce w Zalesiu. Poszliśmy spacerem przez las oglądając letnie atrakcje parku. Pierożki były wyśmienite.
Leśna sauna czekała na nas rozgrzana do czerwoności. Było super gorąco i przyjemnie wygrzać ciało. Nie odważyliśmy się wskoczyć do balii z lodowatą wodą. Ada i Piotr zanurzyli się częściowo. Ja chłodziłam się na śniegu. Atrakcja była wyśmienita.Po saunie zrobiliśmy sobie seans filmowy.
Ostatniego dnia zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę i z żalem że to już opuściliśmy glamping. Ale zanim wyjechal;iśmy to jeszcze zrobiliśmy milion zdjęć.
Niespodzianka dziewczynom udała się znakomicie. Miejsce i sposób odpoczynku nieoczywiste i bardzo fajne. Zupełnie inny sposób na spędzenie czasu, odstresowanie się, pobycie razem.
Dziękujemy!!!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz