Niedziela była dniem odpoczynku od jazdy samochodem. To był czas błogiego lenistwa. Po wspólnym śniadaniu jedynym planem było słodkie lenistwo nad wodą Adriatyku. Idealna pogoda - słońce, gorąco. Idealne miejsce do relaksu - nabrzeże przy apartamencie. Nie trzeba nigdzie jeździć ani daleko chodzić. No bajka!
Ludzi tyle co nic. Cisza , spokój i zarazem hałas. ale to muzyka dla moich uszu - cykady dawały popis. Na początku aż ogłuszały ale później stały się wakacyjnym tłem jak morze i słońce.
To był dla mnie wymarzony od dawna czas zanurzenia się w lazurowej, słonej i ciepłej wodzie. Zmywałam z siebie stres wielu miesięcy. Rozciągałam mięśnie i kręgosłup. Jednym słowem talasoterapia w całej okazałości.
Właściwie większość czasu spędziłam w wodzie. Mogłabym tak codziennie.
Oczywiście wygrzewałam się też na słoneczku ale i wtedy wpatrzona byłam w morze. Przypatrywałam się bawiącym się beztrosko dzieciakom, pływającym na supach ludziom i zwierzętom, wyprawom nurków.
To jest odpoczynek, który lubię - bez tłumów, w ciszy, bez posiłków na godziny, każdy robi co chce i kiedy chce. Na kawę wystarczy pójść na górę do apartamentu i wypić ją na tarasie z widokiem, którego wspomnienie zimą ogrzeje serce.

Jadąc na wypoczynek nie planujemy gotowania obiadów. Korzystamy z dobrodziejstw miejscowych konob i restauracji. Nie ma to jak świeże produkty - ryby, owoce morza, owoce i warzywa. Poza tym klimat tych miejsc dopełnia ducha wakacji.
W niedzielny wieczór wybraliśmy się do położonej 5 kilometrów dalej Novalji. To miasteczko opanowane przez młodzież ze względu na plażę Żerce. Tam królują kluby taneczne. Sama Novaljia jest pięknie położona. Ma ładną promenadę.
Najpierw zjedliśmy pyszną kolację a później spacerowaliśmy w świetle zachodzącego słońca.
Dziewczyny odłączyły się od nas i poznawały międzynarodowe towarzystwo.
My (rodzice) wróciliśmy do apartamentu a dziewczyny zostały jeszcze w Novalji.
To była fajna niedziela - na totalnym luzie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz