Na poniedziałkowe południe mieliśmy zaplanowaną wizytę w gaju oliwnym ale tak dobrze nam było nad morzem, że odłożyliśmy wycieczkę na następny dzień. Rano niektórzy zaczęli dzień od kąpieli w morzu a ja z Martą poszłyśmy do piekarni. Droga niesamowicie pięknie położona - nad samym morzem, wśród bujnej roślinności. Ale 1,5 km w jedną stronę w upale dało o sobie znać. Warto co prawda - bo ciepłe burki z serem czy też slanac (paluch z solą) na śniadanie to bajka.
Wygrzewać się w słońcu a później ochłodzić w wodzie i tak kilka razy - na tym mijały niespiesznie godziny aż do późnego popołudnia.
Gdy już zmęczyliśmy się upałem i zgłodnieliśmy zdecydowaliśmy o wyprawie do stolicy wyspy czyli do miasteczka Pag. Samochodem podróż trwała około pół godziny (30 km). Droga położona malowniczo, tak jak i samo miasto. Najpierw chcieliśmy zjeść obiadokolację. Wcześniej wybraliśmy knajpę - w karcie były dania z truflami. Boże jakie to było pyszne. A zapach trufli!!!
Po opuszczeniu restauracji niespiesznie spacerowaliśmy uliczkami Pagu. Było ciepło a właściwie gorąco mimo późnego już popołudnia. Zachodzące słońce pięknie oświetlało miasteczko. Bardzo lubię zatopić się w wąskich uliczkach i delektować szczegółami architektury albo wystroju domów. Tutaj po raz pierwszy zobaczyłam szczególne upodobanie do kurtyn w drzwiach wejściowych. Co dom to inne.
Spacerując zauważyłam plakaty o imprezach w mieście. Jeszcze przed przyjazdem do Chorwacji sprawdzałam na jakie atrakcje można liczyć na wyspie. Okazało się, że właśnie w poniedziałek o 21 występuje męska Klapa - czyli chór na głosy. Bardzo chciałam zobaczyć występ. Uzgodniliśmy, że zostaniemy i posłuchamy chociaż kilku utworów. Mieliśmy trochę czasu więc wróciliśmy na nabrzeże gdzie piękny most prowadził do muzeum wydobywania soli. Nie weszliśmy jednak do środka. Na Pagu istnieją tzw. saliny czyli gliniane baseny w których odparowuje się morską wodę i otrzymuje sól - "białe złoto miasta Pag z tysiącletnią produkcją. Saliny wyspy Pag należą do najstarszych na wschodnim wybrzeżu Adriatyku; a pierwsze wzmianki o nich pojawiają się w kronikach w X wieku. Z tradycyjnej metody ekstrakcji soli poprzez naturalne odparowanie zrezygnowano na rzecz budowy fabryki soli. Dzisiaj fabryka "Solana Pag" z salinami i glinianymi basenami które służą do odparowywania, zajmuje powierzchnię około 2 milionów m2 i wraz z 9 magazynami i linią produkcyjną stanowi największy zakład produkcyjny w Chorwacji."
Drugim a może i pierwszym produktem regionalnym wyspy są paskie cipki czyli koronki. W wielu oknach, na stolikach obok wejść do domów można zobaczyć i kupić koronki wyrabiane przez mieszkanki wyspy. Można też zobaczyć jak taka koronka powstaje na żywo - w wąskich uliczkach siedzą koronczarki i wykonują te małe arcydzieła. Jest też muzeum koronki ale o tej godzinie zamknięte. Paskie cipki wpisane są na listę UNESCO.
Bliżej godziny koncertu udaliśmy się na plac, gdzie miał się odbyć. Marta z Marysią zajęły nam miejsce w ogródku barowym skąd był super widok na scenę. Trochę po wyznaczonej godzinie pojawili się artyści. Ależ oni śpiewali! Bardzo mi się podobało. Na placu zebrał się spory tłum. Ludzie śpiewali a nawet tańczyli. Można było poczuć klimat tej ziemi. Było pięknie.! Niestety nie wysłuchaliśmy do końca koncertu. Jeszce była kręta droga przed nami.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz