piątek, 18 sierpnia 2023

Początki lipca

 

 
Wydaje się, że lipiec przynosi wyciszenie i wakacyjny spokój. Nic bardziej mylnego. Jak zastanawiam się czy był jakiś dzień poświęcony na wakacyjną nudę - to nie mogę przypomnieć sobie ani jednego. Zawsze było i jest coś do zrobienia. Trudno zresztą wyhamować  po tak rozpędzonych sześciu miesiącach. Choć staram się właśnie nauczyć rytuałów, które pomogą mi się wyciszyć i znajdować czas dla samej siebie. Postanowiłam chodzić codziennie rano  na  spacery z Larym. Uczyć się oddychać głęboko bo zauważyłam, że czuję się niedotleniona. Lary na początku był zdziwiony, że spacer to nie tylko rundka wokół bloku. Spacerujemy więc w parku Łokietka, na Bulwarach ale chyba najbardziej lubimy park Sienkiewicza. Rano bywa magicznie i jest mało ludzi. 











 
Po spacerach Lary cały dzień odpoczywa.


Marta i Piotr pracują. Marta brała udział w organizacji Mistrzostw Polski w Lekkoatletyce U23.






Ma też na koncie udział w akcji promującej krwiodawstwo.




W drugą sobotę lipca wybraliśmy się do Poznania na wystawę dotyczącą lalki Barbie. Ostatnie tygodnie to wielki szum wokół Barbie a to z powodu wchodzącego do kin filmu. 









Wystawa Barbie Nieznane Oblicza może nie była zbyt imponująca bo oparta na okazach z kolekcji dwóch osób ale pokazywała przekrój lalek przez dziesięciolecia. Ukazywała wpływ zmian w historii na pozycję kobiet w rodzinie, polityce, nauce. Byłyśmy z Martą na filmie fabularnym Barbie - no nie jest to bajka. To film z przesłaniem. 
A wracając do wizyty w Poznaniu - wiedziałam, że Rynek jest rozkopany ale, że aż tak? No nie ma przyjemności  w zwiedzaniu i już bardzo długo trwa remont i jeszcze długo potrwa.


Udało mi się być na Maliszewie - ale susza! Mimo tego ogród kwitnie ale nie tak okazale jak zwykle.











Niestety przegrałam nierówną walkę z ćmą bukszpanową. Na nic opryski.  Trzeba było wyciąć 5 okazałych krzewów.


Pod blokiem  susza wyrządziła wiele krzywd. Starałam się podlewać ogródek. Biegałam z czwartego piętra i przestawiałam zraszacze. Niestety jestem w tym sama i mimo prośby o pomoc nikt nie podlewał kwiatów. Myślę, że hortensje i rododendrony  nie przetrwają. Wielka szkoda! Marnuje się wieloletnia praca i pieniądze.
W domu i na balkonie dżungla! Ewa policzyła, że mam 63 rośliny. No cóż....





 Jak ja lubię lato!







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz