Wydaje się, że lipiec przynosi wyciszenie i wakacyjny spokój. Nic bardziej mylnego. Jak zastanawiam się czy był jakiś dzień poświęcony na wakacyjną nudę - to nie mogę przypomnieć sobie ani jednego. Zawsze było i jest coś do zrobienia. Trudno zresztą wyhamować po tak rozpędzonych sześciu miesiącach. Choć staram się właśnie nauczyć rytuałów, które pomogą mi się wyciszyć i znajdować czas dla samej siebie. Postanowiłam chodzić codziennie rano na spacery z Larym. Uczyć się oddychać głęboko bo zauważyłam, że czuję się niedotleniona. Lary na początku był zdziwiony, że spacer to nie tylko rundka wokół bloku. Spacerujemy więc w parku Łokietka, na Bulwarach ale chyba najbardziej lubimy park Sienkiewicza. Rano bywa magicznie i jest mało ludzi.
Po spacerach Lary cały dzień odpoczywa.
Marta i Piotr pracują. Marta brała udział w organizacji Mistrzostw Polski w Lekkoatletyce U23.
Ma też na koncie udział w akcji promującej krwiodawstwo.
W drugą sobotę lipca wybraliśmy się do Poznania na wystawę dotyczącą lalki Barbie. Ostatnie tygodnie to wielki szum wokół Barbie a to z powodu wchodzącego do kin filmu.
Wystawa Barbie Nieznane Oblicza może nie była zbyt imponująca bo oparta na okazach z kolekcji dwóch osób ale pokazywała przekrój lalek przez dziesięciolecia. Ukazywała wpływ zmian w historii na pozycję kobiet w rodzinie, polityce, nauce. Byłyśmy z Martą na filmie fabularnym Barbie - no nie jest to bajka. To film z przesłaniem.
A wracając do wizyty w Poznaniu - wiedziałam, że Rynek jest rozkopany ale, że aż tak? No nie ma przyjemności w zwiedzaniu i już bardzo długo trwa remont i jeszcze długo potrwa.
Udało mi się być na Maliszewie - ale susza! Mimo tego ogród kwitnie ale nie tak okazale jak zwykle.
Niestety przegrałam nierówną walkę z ćmą bukszpanową. Na nic opryski. Trzeba było wyciąć 5 okazałych krzewów.
Pod blokiem susza wyrządziła wiele krzywd. Starałam się podlewać ogródek. Biegałam z czwartego piętra i przestawiałam zraszacze. Niestety jestem w tym sama i mimo prośby o pomoc nikt nie podlewał kwiatów. Myślę, że hortensje i rododendrony nie przetrwają. Wielka szkoda! Marnuje się wieloletnia praca i pieniądze.
W domu i na balkonie dżungla! Ewa policzyła, że mam 63 rośliny. No cóż....
Jak ja lubię lato!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz