Środę zaczęliśmy w trybie wakacyjnego flow: śniadanie, morska kąpiel, słoneczko, kawusia, cykady - po prostu idealny wakacyjny dzień. W takich warunkach czuję, że wypoczywam każdą komórką ciała. Chłonę widoki, dźwięki, ciepło i zapachy tak aby starczyło na kilka miesięcy.
Wieczór zaplanowaliśmy spędzić w Zadarze. Jak wcześniej pisałam zależało mi żeby tym razem odwiedzić to miasto - z powodu morskich organów. Chciałam być w tym miejscu o zachodzie słońca bo podobno to prawdziwe widowisko w tym miejscu. Po zmroku warto zobaczyć grę światła na nadmorskiej promenadzie.
Do Zadaru mieliśmy 1,5 godziny (80 km). Zanim wyruszyliśmy w drogę trzeba było bezpiecznie usunąć spod kół samochodu dzikiego mieszkańca wyspy - żółwia.
Pierwszą atrakcją po drodze był most łączący wyspę Pag z lądem - tzw Paski Most. Z jego okolic rozciągają się przepiękne widoki.
Na trasie do Zadaru mieliśmy miasteczko Nin najstarsze chorwackie miasto królewskie. Odbywały się tutaj koronacje królewskie. Od połowy IX w. była tu się siedziba pierwszego chorwackiego biskupstwa. Atuty i atmosferę Ninu doceniali królowie i ludzie mający wpływ na bieg wydarzeń. Klimatyczne uliczki, piękna zieleń. Miasto uznane było za jedno z najbardziej romantycznych w Chorwacji i Europie.
Atrakcji w Ninie jest bardzo dużo ale to nie to miejsce było naszym wyborem tego dnia. Zobaczyliśmy jeszcze ruiny rzymskiej świątyni (Rimski Hram).To największa świątynia w Dalmacji, zbudowana w tamtym czasie. Dzisiaj możemy zobaczyć plansze z wizualizacją zabudowań, szczątkowe pozostałości, oraz jedną z kolumn.
Na pewno warto na dłużej zagościć w tym miejscu ale wzywał nas Zadar. To duże miasto i bardzo zatłoczone. Mnóstwo turystów, wątpliwych atrakcji rodem z Krupówek. A to wszystko w otoczeniu wspaniałej architektury. Zabytki sąsiadujące a wręcz przenikające się z nowszymi budynkami. To wszystko tworzy niezwykły misz masz. W Chorwacji czy Włoszech zachwyca mnie to, że perełki historyczne są rzeczywiście na dotknięcie ręki. Nikt ich nie pilnuje, nie ogradza, nie chodzi za tobą i patrzy na ręce (oczywiście nie zawsze i nie wszędzie). Tu możesz usiąść na starożytnej kolumnie, dotknąć, poczuć. I nikt nie niszczy, nie maluje graffiti. Tu żyje się w jednym wielkim muzeum można powiedzieć interaktywnym.
Ponieważ byliśmy głodni, a do zachodu słońca jeszcze trochę czasu nam zostało, skierowaliśmy się do wybranej restauracji. Nie było w niej miejsc ale udało nam się zarezerwować stolik. Musieliśmy zmienić plan i odnaleźć to po co przyjechaliśmy - morskie organy. Niestety promenada Zadaru jest w przebudowie więc nie dało się docenić w pełni drogi do morskiej atrakcji. Mimo tłumu i hałasu już z pewnej odległości słyszałam muzykę morza. Coś niesamowitego! Składają się z 35 polietylenowych rur o różnych długościach i szerokościach ich przekroju osadzonych pod kamiennymi schodami zadarskiej promenady. W Każdej z rur osadzone są gwizdki, które odgrywają siedem akordów w pięciu tonacjach. W momencie kiedy fala wtłacza do rur wodę z gwizdków wydobywa się ten magiczny dźwięk.
Szkoda, że Nie ma tu ustanowionej strefy ciszy. Wiem, że najlepiej przyjść tu rano ale w naszym przypadku to było utrudnione z powodu odległości. Rzeczywiście w dźwiękach wydobytych z morza jest coś magicznego.
Nieopodal organów umieszczono instalację świetlną Pozdrowienie słońca (Pozdrav Suncu), która wieczorem daje świetlny efekt! "Składa się z trzystu wielowarstwowych szklanych płyt umieszczonych na tym samym poziomie, co wybrukowane kamieniem nabrzeże. Pomnik składa się z okręgu o średnicy 22 metrów, pod którym znajdują się fotowoltaiczne moduły słoneczne. Elementy oświetleniowe zainstalowane w okręgu włączają się w nocy i tworzą świetlny show. Pomnik, zaprojektowany przez chorwackiego architekta Nikolę Bašića, symbolizuje komunikację z naturą, komunikuje się za pomocą światła, podczas gdy pobliskie organy morskie komunikują się za pomocą dźwięku." (https://trek.zone/pl/chorwacja/miejsca/209531/pozdrowienie-dla-slonca-zadar)
W Zadarze zjedliśmy pyszną kolację i po krótkim spacerze wróciliśmy do Starej Novalji.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz