niedziela, 9 lutego 2014

Piątek - Witkacy

Music-Hall

Jean-Luc Lagarce w Teatrze Witkacego
thumbs-music-hall
"Mówienie, mówienie i mówienie raz jeszcze, łaska spotkania, ale też dziwne, delikatne i bardzo osobiste - żeby nie powiedzieć osobliwe - poczucie humoru, niezwykła siła pochodząca ze słów zebranych w sposób wyszukany i staranny, nazywających sytuacje wydawałoby się proste i codzienne, niepewność, zabawa z czasem, sprawiająca, że nie jesteśmy pewni, czy teraz już było, czy dawniej dopiero będzie, zdania wtrącone w zdaniach już wtrąconych. Mówienie, które dzieje się w momencie rodzenia myśli i ulatuje w pozornie nieukształtowanych i chropowatych (a jednak jakże precyzyjnie zakomponowanych!) zlepkach słów. I miłość do teatru. Miłość zatroskana. Nie do tego łatwego, odnoszącego sukces. Ale do teatru będącego treścią życia, chorobą, pasją ludzi na teatr skazanych. Tak jawi mi się pisarstwo Jean-Luca Lagarce’a. A zwłaszcza Music-hall. Teatralność tego tekstu nie jest wcale oczywista, jego forma nie narzuca bowiem automatycznie żadnego kształtu scenicznego. I na tym polegało wyzwanie."

czwartek, 6 lutego 2014

Czwartek - Zakopane

Tradycyjnie podczas każdego wyjazdu odwiedzamy stolicę Tatr. Dziś zaskoczyła nas pozytywnie z dwóch względów. Po pierwsze było mało ludzi na Krupówkach i pod Gubałówką. Po drugie z Krupówek zniknęło większość straganów z chińszczyzną. Rażą jeszcze żywe Maskotki typu Tygrys z Kubusia Puchatka czy Pirat (używający nadmiernej ilości wulgaryzmów). Z takich atrakcji dopuszczalny jest Miś no i jeszcze może Janosik (sobowtór śp. Perepeczki). Zakupiliśmy kilka suwenirów i z ulgą wróciliśmy do pięknego Stołowego. A tak nawiasem zimą bez śniegu Zakopane traci na klimacie. Ale jak to wczoraj prowadzący teatr w Bukowinie powiedzieli: śnieg, który był  eksportowali cały do Soczi,a ten o który się modlili spadł w Stanach bo ludzie na tacę w dolarach dawali.










Środa- Bury Miś, Litwinka i Portki










wtorek, 4 lutego 2014

Wtorek - na stokach.

Dzisiaj w poszukiwaniu dobrych warunków narciarskich zwiedziliśmy kilka stoków:
Jurgów , Czarną Górę i Litwinkę. Wszędzie pełno ludzi, stoki przygotowane lepiej lub gorzej. W końcu zdecydowaliśmy się na Litwinkę. Słońce zachęcało do opalania, narciarze i snowboardziści mogą zrezygnować z grubych kurtek i lansować się w bluzach. Nie marzną, więc mogą jeździć ile dusza zapragnie.  Widoki piękne bo chmury nie zasłaniają Tatr. No ale śniegu coraz mniej.....................









poniedziałek, 3 lutego 2014

Poniedziałek - Bury Miś

Poniedziałek powitał nas cudownym widokiem




Tym razem znów  podzieliliśmy się na grupę jeżdżących na Litwince i grupę (dwuosobową) maszerujących (miało być po Bukowinie Tatrzańskiej).


Bukowina to miejsce pełne artystów. Prawie przy każdym domu spotkać można rzeźbione kapliczki, świątków, piękne kształty domów.








Najbardziej zaskakującą formą artyzmu udało nam się znaleźć w Burym Misiu. Trafiłyśmy tam przypadkowo idąc w poszukiwaniu dobrej kawy i ciekawego miejsca. Miejsce trudne do opisania pomiędzy Dolną Bukowiną a Białką Tatrzańską. Sprawia wrażenie jakby ktoś zbierał złom ze wszystkich okolic (i pewnie tak jest). 





Po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że to prawdziwy artyzm. Nic tu nie jest przypadkowe. A kształty i formy są tak zaskakujące i zachwycające, że z każdej nowo odkrytej rzeczy cieszymy się jak dzieci.













To tylko niewielka próbka i zachęcenie do odwiedzenia tego miejsca. Dodam tylko, że gospodarze tego miejsca są równie ciekawi jak ich wytwory. Oprócz uczty wzrokowej można w Burym Misiu nakarmić pozostałe zmysły.






Aaaaaaaaaaaaa i koniecznie zajrzyjcie do toalety :)