W minioną sobotę zakończyliśmy wiosenne cięcie drzew w sadzie. Zdążyliśmy zanim jabłonie i grusze zdążyły rozchylić pąki. Zajęło nam to 6 sobót. Zdążyłam też z pierwszymi opryskami. Do tej pory dbał o to Tata, teraz muszę się nauczyć jak nie zepsuć jego pracy. Łatwo nie jest ale chyba byłby zadowolony. Bardzo ułatwiły nam pracę nowe nabytki. Fiskars "Żyrafa" (idealna do cięcia zeszłorocznych odrostów), dzięki niej rzadziej trzeba było korzystać z drabiny. Polecam z całą odpowiedzialnością.
Drugim nowym pomocnikiem stał się opryskiwacz na kołach firmy Marolex. Ma pojemność 20 litrów więc oprysk starcza na całkiem duży obszar. dokupiłam lancę tak,że po obcięciu drzew jestem w stanie całe drzewko objąć opryskiem. Bardzo dobrze trzyma ciśnienie, ma też lejek z sitkiem.
Miejmy nadzieję, że w tym roku będą owoce, nie zmrozi ich Zośka.
Teraz czas na sadzenie.......