czwartek, 23 czerwca 2016

Trwaj chwilo trwaj ... Dobry Koncert

 W sobotni wieczór uczestniczyłam w magicznym przedstawieniu. Właściwie można powiedzieć spektaklu poezji śpiewanej z udziałem największych gwiazd, wystąpili: Elżbieta Adamiak, Mela Koteluk, Elżbieta Wojnowska, Antonina Krzysztoń, Natalia Sikora, Tadeusz Woźniak, Mirosław Czyżykiewicz, Marek Dyjak oraz Marzena Ugorna i Maksymilian Zdybicki.Z różnych stron dziedzińca Browaru B popłynęły znane utwory.Oprawa koncertu i miejsce , w którym się odbył dopełniły całości.














25. Finał Turnieju Poezji Śpiewanej wygrała Gabriela Kundziewicz z Białegostoku. II nagrodę otrzymały Monika Adamiec z Rzeszowa i Klaudia Owczarek z Sieradza. III nagroda przypadła Dominikowi Mironiukowi z Piotrkowa Trybunalskiego. Nagrodę specjalną za interpretację wiersza Charlesa Bukowskiego otrzymała Ewa Pawliczek z Żor.

Wyróżnienia powędrowały do Alicji Dawidowicz i Rafała Kowalewskiego. Wokalistów oceniało jury w składzie: Teresa Drozda, Lech Śliwonik, Krzysztof Herdzin, Ojciec Wacław Oszajca i Andrzej Poniedzielski.
Na zakończenie Finału w Dobrym Koncercie pt. „Trwaj chwilo, trwaj” wystąpili: Towarzyszył im zespół muzyczny pod kierunkiem Andrzeja Jagodzińskiego i Janusza Strobla oraz chór Canto. Koncert poprowadził Andrzej Poniedzielski.
Przez kilka czerwcowych dni poezja śpiewana rozbrzmiewała w autobusach MPK oraz w kawiarniach, restauracjach i klubach we Włocławku.
Finał Turnieju Poezji Śpiewanej w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego organizują Centrum Kultury „Browar B.” i Towarzystwo Kultury Teatralnej

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Prawie Alternatywy 4

Opowiem dziś o wspólnocie mieszkańców. Wspólnocie tylko z nazwy. Została ona zawiązana w bloku liczącym sobie 17 mieszkań. Znakomita część są to lokale własnościowe. Budynek został wybudowany w latach 60tych ubiegłego wieku. Przez długi czas nie był remontowany a teren wokół nie przystoi do współczesnych czasów. Wertepy , kałuże itd. W ubiegłym roku, bodajże, zmienił się zarząd wspólnoty, któremu chce się działać na rzecz poprawy warunków mieszkaniowych. Dwie panie wzięły na siebie ciężar zaplanowania remontu elewacji, docieplenia budynku, wymiany rur, remontu klatki i wreszcie zagospodarowania terenu wokół. Wystarały się o kredyt z dofinansowaniem, poszukały ekipy i dozorowały prace. nie muszę wspominać, że jak to w czasie remontu nie wszystko idzie zgodnie z planem. A więc nerwów i wzajemnych pretensji było co niemiara. W ciągu roku blok zmienił się nie do poznania. Mamy docieplony , pomalowany na zewnątrz i wewnątrz budynek. Wymieniono rury zimnej wody, doprowadzono ciepłą wodę i zdjęto gazowe ogrzewacze wody, zamontowano nowoczesne oświetlenie na bloku i w klatce. Czyli właściwie remont był całościowy. Wcześniej wymieniono przyłącza energetyczne.  A jeszcze wspomnę, że wzięcie kredytu nie podniosło czynszów bo spadły ceny za ogrzewanie mieszkań w wyniku docieplenia. Każdy ,co prawda, był zmuszony do zrobienia remontu łazienki (ale za to zniknęły junkersy i mamy zdrowe rury). Wszyscy powinni być zadowoleni? Otóż nie są. Bo ktoś się szarogęsi a do tej pory był spokój. Dziwne ale prawdziwe. No ale było minęło i życie toczyło się dalej. Zarządowi nie dawało spokoju nasze tzw. obejście. Bo rzeczywiście czasami po deszczu nie było jak obejść żeby dostać się do bloku. Podpisaliśmy zarządzenie o wydzierżawieniu terenu wokół bloku. Nawiasem szkoda, że tak późno bo gdybyśmy zrobili to przed remontem nie musielibyśmy bulić sześciu tysięcy złotych za postawienie rusztowania w czasie remontu. Zarządowi zamarzyło się założenie zieleni i zrobienie opaski polbrukowej wokół bloku. Tak więc zrobiono ową opaskę, wymieniono chodnik a nawet dwa. Nawieziono wywrotki ziemi na jałową glebę, posiano trawę i obsadzono wydzierżawioną działkę żywopłotem z ligustra. UFF dochodzimy do sedna sprawy. Ażeby zasadzenia się przyjęły teren ogrodzono niską plastikową siatką (ochrona przed psami i nie tylko). Przez nasz teren biegną dwa chodniki już teraz nie użyteczności publicznej tylko nasze. Jeden z nich, mało uczęszczany, został przegrodzony ową siatką. No i zaczęło się .........
Niektórym mieszkańcom naszego bloku i bloków sąsiednich postawiono przeszkodę . Dalej więc zbierać podpisy i pisać pisma do urzędu miasta, że jak to może być. Że chodnik jest niezbędny (choć na około są inne). Dalej wyzywać prowodyrów zmian. Robić na złość. Nie wspomniałam wcześniej, że właściwie nikt (oprócz pań z zarządu sztuk dwie)  w niczym nie pomagał. Zasadzony liguster nie przyjął się (nie wiadomo czy z trudnych warunków w których przyszło mu rosnąć, czy ktoś mu pomógł) i trzeba było zasadzić nowy sztuk około 350. No ok. Widząc małe doświadczenie pań z zarządu zaproponowałam pomoc w zakładaniu zieleni. Nie było to łatwe zajęcie. Trzeba było kuć dziury w gruzie, twardej ziemi i szlace. Wcześniej zatrudnieni panowie krzaczki posadzili w dwucentymetrowej warstwie nawiezionej ziemi. Pierwszego wieczoru były nas cztery osoby. Następnego dnia dwie panie sadziły krzewy. Trzeciego dnia byłyśmy trzy kobiety (i twardy grunt). Czwartego dnia zostałyśmy dwie i 250 krzaczków. Nie muszę pisać ile wysiłku wymagało kucie dołów. Przez dwa ostatnie dni dołączył mój mąż (wrócił i się nad nami zlitował). Posadziliśmy więc nowy żywopłot. Mam nadzieję, że się przyjmie. Przez cały tydzień żaden z panów mieszkańców nie pomógł. Przemykali boczkiem niewidoczni. Podśmiewali się, obserwowali zza firan. No trudno żal mi było roślinek i Pani S. więc pomogłam. Rozumiem, że nie każdy chce i może się włączyć we wspólne dzieło. Żeby chociaż nie przeszkadzał....To znaczy na przykład nie wyłączał wody w czasie podlewania (kilkukrotnie), nie pisał pism do urzędu, nie wzywał straży miejskiej itd. Ponieważ najważniejszym argumentem był uf zagrodzony chodnik został on otwarty. Niesie to za sobą niebezpieczeństwo dewastacji zieleni ale została wyciągnięta ręka do niezadowolonych, bo przecież mieszkamy we WSPÓLNOCIE. Czyli wszyscy powinni być zadowoleni i pomóc w upiększaniu terenu. A gdzie tam ..........Dziś sadziłam kwiaty i iglaczki za pieniądze zebrane od mieszkańców jeszcze przed sprawą chodnika. Czy koś pomógł. NIEEE. Ale ponieważ lubię sprawy doprowadzać do końca to zrobiłam zasadzenia. Nie wiem tylko czy jutro jeszcze będą. Dlatego zrobiłam trochę zdjęć.Obcy ludzie przechodząc dziwili się, że nam się chce i że i tak ukradną albo zniszczą. Ale oni też by tak chcieli. Radny z naszego terenu też się zatrzymał i przyklasnął. Opowiedziałam o naszej wspólnocie w skrócie i trochę łagodniej niż by należało ale niestety prawda jest taka, że każdy pilnuje tylko własnego nosa. A mogłoby być sympatycznie...








Mnie się tylko ciśnie na usta:  murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść ( żeby nie było nie jestem rasistką).

A jeszcze muszę wspomnieć, że życzliwi nasłali na nas prasę i telewizję lokalną. Większość przyklasnęła jednak inicjatywie i kazała się zaprosić jak wszystko będzie gotowe. Strach pomyśleć co się dzieje w większych WSPÓLNOTACH.













sobota, 11 czerwca 2016

TYmkowe urodzinki

Dziś uczciliśmy drugie urodziny Tymka. Niestety goście nie stawili się w komplecie (pozdrawiamy chorowitki). Był pyszny tort , prezenty i radość Tymka. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego