Zawsze wspierałam jakimś datkiem Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Kibicowałam wolontariuszom żeby zebrali jak najwięcej na szczytny cel. Byłam pełna podziwu dla wszystkich, którzy czynnie włączali się w akcję. I o ciarki przyprawiało mnie to, że Polacy są solidarni i potrafią oddać cenne dla siebie pamiątki na aukcje. Co roku późno w noc czekałam na wynik zbiórki. Widziałam sprzęty w szpitalach na których były naklejone serduszka WOŚP. Nie wyobrażam sobie w jakim stanie byłaby służba zdrowia gdyby nie było Orkiestry. Nie rozumiałam i nigdy nie zrozumiem nagonki na Jurka Owsiaka.
W tym roku po raz pierwszy brałam czynnie udział w kweście WOŚP. Co prawda do puszki nie zbierałam ale byłam opiekunką czterech wolontariuszy więc tak jakbym to robiła. Ja sama nie zostałam wolontariuszem tylko dlatego, że dość późno poszliśmy z uczniami do rejestracji i miejsc już było bardzo mało a za nami stały dzieci i młodzież, którzy też chcieli się zgłosić.
W piątek przed akcją byliśmy na szkoleniu na temat regulaminu, bezpieczeństwa i organizacji zbiórki. Byłam pod wrażeniem jak zorganizowana jest ta akcja, jak bardzo stawia się na bezpieczeństwo i jak ufa się ludziom.
W niedzielę 12 stycznia po dziewiątej zabrałam swoją grupę i razem z drugą ekipą i ich opiekunem wyruszyliśmy w miasto. Całe szczęście pogoda była jak marzenie - słoneczko i lekki mrozek na początku a później temperatura na plusie. Nie była to niedziela handlowa więc ludzi jak na lekarstwo, szczególnie rano. Miałam wątpliwości, czy coś zbierzemy. Poszliśmy na Plac Wolności gdzie ludzie wychodzili z klasztoru - chętnie wrzucali do puszek. Jedna pani podpowiedziała nam żebyśmy poszli pod teatr bo spektakl dla dzieci będzie. Tam rzeczywiście udało się pozyskać następne pieniądze. Przeszliśmy następnie obok katedry, na przystań, bulwarami, Trzeciego Maja i znów przez Plac Wolności. Zrobiliśmy kilka ładnych kilometrów. W międzyczasie rozgrzaliśmy się herbatką z miodem, którą wolontariuszom serwowała mała kawiarenka. Chłopcy zjedli maca, na który wolontariusze dostali kupony. Musieliśmy wrócić do placówki na obiad i zajęcia projektowe ale po obiedzie wymiennie kwestowałam z dwoma chłopcami do godziny 16.
Po obiedzie zbieraliśmy do puszek obok Hali Mistrzów gdzie odbywała się motoorkiestra. Tam chyba najwięcej pieniędzy udało się zebrać a przy okazji pooglądać jazdy i popisy rajdowców.
Moi podopieczni zachowywali się wzorcowo. Podchodzili do ludzi z uśmiechem i grzecznie dziękowali za każdy datek niezależnie czy były to grosze czy banknoty nawet i stuzłotowe. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że ludzie zatrzymywali samochody i prosili o podejście z puszką. Tylko nieliczni byli nieprzyjemni ale na moja prośbę chłopcy reagowali uśmiechem i życzyli miłego dnia. Niepełnoletnim można było kwestować tylko do szesnastej więc wróciliśmy do placówki. Chłopcy rozliczyli się z puszek , które do sztabu WOŚP zawiozła jedna z opiekunek. Po 19 znów zabraliśmy naszych podopiecznych i poszliśmy na światełko do nieba. Tak więc praktycznie cały dzień spędziłam na Orkiestrze. Było naprawdę bardzo spokojnie, wesoło i chłopcy mieli poczucie, że robią coś ważnego.
Dopiero w środę dowiedzieliśmy się ile zebraliśmy razem - 16 osób i dwie opiekunki. Jest to kwota prawie 5200 zł. Naprawdę imponująca kwota. Chłopcy za wolontariat dostali dyplomy z wpisana sumą jaką każdy z nich zebrał oraz z pięknym podziękowaniem.
Warto było!