sobota, 24 września 2016

Metamorfoza akademickiego pokoju

 Zaczyna się rok akademicki. Ada zamieszkała w akademiku. W ciągu paru godzin udało nam się zaadoptować pokój w przytulne mini mieszkanko.  Do ocieplenia wizerunku akademickich czterech ścian wystarczyło kilku drobiazgów z IKEA. Problemem okazało się zakupienie od ręki małej lodówki. Wszystkie sklepy oferowały dostawę za kilka dni. Jedynym wyjściem był zakup sprzętu z wystawy. Mam nadzieję, że będzie się córci dobrze mieszkało no i oczywiście uczyło ;)





sobota, 17 września 2016

Milion myśli do Nieba


"Przyszłam dziś aby Cię zobaczyć
Oh musiałam dać Ci znać
Że gdybym wiedziała, iż trzymam Cię w ramionach ostatni raz
Nigdy bym Ciebie nie puściła

Oh nie mogłam spać, zastanawiałam się
Leżę w ciemnościach i pytam dlaczego?
Zawsze powtarzałam
Nie zostaniesz wezwany do do domu(nieba)
Dopóki nie przyjdzie Twój czas

Widocznie niebo potrzebowało bohatera
Kogoś takiego jak Ty....."

 Jo Dee Messina - Heaven was needing a hero

piątek, 16 września 2016

Droga powrotna i słówko o czarnogórskiej służbie zdrowia

 Z wielkim żalem i niedosytem opuszczaliśmy Czarnogórę. Zabrakło nam czterech dni żeby zobaczyć to co chcielibyśmy obejrzeć w Montenegro. Nie dotarliśmy do Ostroga ani Mostaru. Trzeba więc wrocić!!!
 Wstaliśmy raniutko i już około piątej rano wyruszyliśmy w stronę granicy. Niestety, jak było do przewidzenia, na granicy Czarnogóry z Chorwacją był korek. Staliśmy w nim około 4 godzin. Potem niestety nasz samochód stracił moc (pękła rura do turbosprężarki) i dalsza podróż odbyła się z przygodami. Do Austerlitz, gdzie mieliśmy zabukowany motel, dotarliśmy już po 24. Przespaliśmy się chwilę i wyruszyliśmy do Polski. Dotarliśmy do domu wieczorem.
 

 Słówko jeszcze o służbie zdrowia w Czarnogórze. Ada wymagała konsultacji lekarskiej i w związku z tym udaliśmy się do Domu Zdrowia w Kotorze. Przychodnia czynna od rana do 21! Zostaliśmy przyjęci bardzo serdecznie. Najpierw zajęto się bolącym brzuchem a dopiero później wymagano dokumentów. Okazało się co prawda, że Polska z Czarnogórą nie mają podpisanej umowy na leczenie i musimy zapłacić za usługę. Byliśmy dodatkowo ubezpieczeni w razie czego ale rachunek jest na tyle niski, że nie będziemy się starać o jego zwrot. Wrażenie zrobiła na nas uprzejmość i podejście do pacjenta. Ada otrzymała kroplówkę i wróciliśmy uspokojeni do Dobroty.



sobota, 10 września 2016

Pożegnanie z Kotorem

Ostatni czarnogórski wieczór postanowiliśmy spędzić w Kotorze. Ruch turystyczny był bardzo niewielki, można było spokojnie nacieszyć się atmosferą tego starego miasta. Całą kompanią zasiedliśmy znów przy dziesięcioosobowym stole w jednej z restauracyjek na placu Kotoru. Na stole królowały świeże owoce morza, makaron z truflami, wino i oliwa. Coś wspaniałego! Każdy zaglądał każdemu w talerz i próbował dań (czyli jak zwykle). Uwielbiam te wieczorne wspólne kolacje. Niespieszne, pyszne, w pięknych okolicznościach. Czarnogórskie smaki jakością i obfitością dorównują tym z Krety.





Zanim podano jedzenie, bo wiadomo, że na świeże dania trzeba trochę poczekać poszłyśmy z dziewczynami uchwycić w kadr  kilka kotorskich architektonicznych smaczków no i oczywiście kotorskich kotów. Znalazłyśmy też kamień z tablicą pamiątkową poświęconą Janowi Karskiemu. Z żalem opuszczaliśmy to bardzo klimatyczne, spokojne miasto.