środa, 27 września 2023

Tata

 

 

 


17 września 1946 roku urodził się Tata. W tym roku kończyłby 77 lat. Jego pasją były odkąd pamiętam ptaki. Moje wspomnienie z dzieciństwa z tym związane to wyprawa zimą do lasu na Glinki z długą bambusową tyczką na której końcu był specjalny klej. Jak odbywało się  chwytanie ptaszka nie pamiętam. Wspominam też klatki z małymi ptakami: szczygłami, kanarkami powieszonymi w kuchennym oknie u babki Kucowej. U nas w domu też właściwie ciągle były jakieś ptaki. Tata lubił jak śpiewają. W pewnym momencie Tata zajął się papugami i miał ich około 70. Były nimfy, faliste, nierozłączki, rozelle. Były piękne! Tata nawet sprzedawał papugi do sklepu zoologicznego. Miały u niego doskonałe warunki - zbudował im specjalne woliery, składały jaja, miały młode. Po śmierci Taty szybko musieliśmy znaleźć ptakom dom bo nikt z nas nie znał się na ich pielęgnacji. Został tylko Hugo - nimfa - mieszka z nami. Zresztą nie tylko takimi ptakami Tata się zajmował - były kury, kaczki, gęsi, perliczki, indyki. No kochał po prostu tych skrzydlatych braci. One chyba go też - po jego odejściu rano słyszałam koło domu rodziców taki śpiew ptaków jakiego nigdy wcześniej i nigdy później nie  słyszałam.

środa, 20 września 2023

W Ciechocinku, w Ciechocinku...

 


W ostatnią niedzielę sierpnia spontanicznie wybraliśmy się do Ciechocinka. Mateusz nigdy nie był w tym miejscu i postanowiliśmy, że koniecznie musimy mu pokazać uzdrowiskowe klimaty. Chociaż pogoda stała pod znakiem zapytania - było ciepło ale w każdej chwili mógł spaść deszcz - to wycieczka nam się udała.

 

 

Był spacer pod tężnią i na niej, Jaś i Małgosia, Grzybek, Park Zdrojowy i woda Krystynka, Muszla Koncertowa no i cały ten klimacik. Ciechocinek wierny jest tradycjom - fajfy od południa, rzesze spacerowiczów, góral z Peru i jego muzyka, łańcuchy na metry - inne miejsce na ziemi po prostu. Właśnie po to się tam przyjeżdża. Spacerując wspominaliśmy nasze wizyty w Ciechocinku jak dziewczyny były małe. Nawet przejazdy na kucykach dalej funkcjonują obok tężni.  Przy tężniach zrobiłam zdjęcie Adzie i Piotrkowi takie jak przed kilkunastoma laty. Muszę odnaleźć pierwowzór!






Przed deszczem schowaliśmy się do  restauracji Warzelnia Smaku. Jakie tam było pyszne jedzenie!

Naprawdę to był dobry pomysł, żeby wpaść do Ciechocinka. A na Mateuszu wizyta w uzdrowisku zrobiła wrażenie!  


 

Długi weekend na bogato

 

 


  Sierpniowy długi weekend rzeczywiście obfitował w wydarzenia. W sobotę Ada z Mateuszem bawili się na weselu Iwony i Adriana. Dziewczyny przez całe liceum i inżynierkę trzymały się razem. Zresztą do dzisiaj cała paczka przyjaciół ma ze sobą kontakt. Zabawa była przednia a dziewczyny wyglądały naprawdę pięknie. Ja i Marta byłyśmy na ślubie. Iwona wyglądała przepięknie. 

 




 Wieczorem poszłyśmy z Martą nad Wisłę - Włocławek był gospodarzem Festiwalu Wisły. Były więc stragany, występy i różnej maści łodzie. Wieczór był ciepły i można było przyjemnie spędzić czas. 

 








W niedzielę zaproszeni byliśmy na urodziny Kasi. Przepyszny obiad i jeszcze pyszniejszy tort to  jet to na co zawsze można liczyć w Tuszynku. Kasia zdmuchnęła 12 świeczek. Wszystkiego najlepszego kochana!





środa, 13 września 2023

Perłowa rocznica

 

 


 24 lipca tego roku minęło 30 lat od naszego ślubu. Pięć lat temu , z okazji srebrnej rocznicy, opisywałam trochę ten dzień  - tutaj: http://iwonagcw.blogspot.com/2018/07/srebrne-gody.html. 

Wczoraj przyniosłam od mamy  nasz album ślubny. Mam więc teraz nowy materiał do pokazania. Zachowałam na pamiątkę pismo ze zgodą władz uczelni Piotrka na zawarcie związku małżeńskiego. Swoją drogą ciekawa jestem czy w teraz też obowiązuje taki dokument?



 Zdjęcie z dekorowania sali - własnoręczne, z pomocą przyjaciół i rodziny - pokazuje jaka przepaść jest pomiędzy tamtymi czasami a dniem dzisiejszym. 

Za nami ścianka namalowana przez przyjaciela Piotra Duda.

Trzydzieści lat temu nie było ślubów konkordatowych więc najpierw ślub cywilny w Urzędzie Miasta. Do bukietu margerytki kupowałam sama.  




Zdjęć w albumie jest dużo ale ich jakość jest odpowiednia do techniki tamtych czasów. Dziś mówi się vintage. Kiedyś jak je oglądałam (po paru latach) to z zażenowaniem patrzyłam na modę, makijaż, fryzury, wystrój czy wygląd miasta. Dzisiaj inaczej już widzę tamte czasy - było może i niedoskonale ale liczył się klimat i dobra zabawa.




W tym roku organizujemy wesele Ady. I dopiero teraz widzę jak rozbuchany do granic nawet absurdu może być przemysł ślubno-weselny. I naprawdę nie jest łatwo poruszać się w tym wszystkim. Sala, wystrój, menu, atrakcje, prezenty dla gości i nie wiadomo co jeszcze. My mieliśmy prościej! 

Na tą rocznicę życzymy sobie zdrowia i spełniania marzeń ( o jeszcze trochę ich mamy)!



 

sobota, 2 września 2023

Tak mi się nie chce....

 


I przyszedł dzień wyjazdu - sobota. Rano jeszcze ostatnia kąpiel w Adriatyku - żeby zostawić w nim wszystkie smutki i smuteczki i żeby poczuć się lekko. Potem śniadanie, pakowanie, pożegnanie z gospodarzami i w drogę! Najpierw prom. Nie mogłam się nadziwić ile samochodów na raz potrafi zabrać.




































Po drodze dołączył do nas jeszcze jeden pasażer - pyszny arbuz z przydrożnego straganu.














Podróż trwała długo. Duży ruch na drogach Chorwacji a w Słowenii i Austrii ulewy takie, że nic nie widać.







Podróż była męcząca. Do domu dotarliśmy późno. Wyjazd był bardzo udany a wyspa Pag idealna na wakacyjny odpoczynek. Spokój, mało turystów, dobre jedzenie, błękitna woda - czego chcieć więcej. Wybierając się do Chorwacji słyszeliśmy o podwyżkach cen i o drożyźnie - myślę, że na pewno nie jest drożej niż w Polsce. Już tęsknię za "drugim domem" Może kiedyś uda się pomieszkać dłużej niż tydzień? Kto wie?