wtorek, 24 lipca 2018

Srebrne gody

Tak, tak dziś minęło 25 lat od naszego ślubu. 24 lipca 1993 roku najpierw w Urzędzie Stanu Cywilnego we Włocławku a potem o 19.30 w Kościele Św. Serca Jezusowego wzięliśmy ślub. Ja miałam 22 lata a Piotr 24. Oboje byliśmy studentami: ja po III roku technologii chemicznej na PŁ a Piotr po IV roku mechaniki na WAT. Przed ślubem znaliśmy się 4 lata. Poznaliśmy się w Maliszewie na dyskotece.

Właśnie obejrzeliśmy z Adą i Martą kasetę z naszego wesela. O rany! Widać przepaść tych 25 lat: kreacje, fryzury, sala. Suknię maiłam szytą z materiału tafta , który kupiłam na Piotrkowskiej w Łodzi i przywiozłam pociągiem w torbie do domu (bufki przesadzone). Sklepy oferowały w owym czasie suknie z firanek typu beza. Na głowie miałam welon, który później służył do okrywania wózka z małą Adą (ochrona przed meszkami i komarami) i do zabawy Adzie i Marcie w rodzinę. Do ślubu cywilnego sama wymyślałam wzór sukienki.
Na weselu królował kolor seledynowy zarówno u pań jak i panów. Wesele mieliśmy w Kasynie Wojskowym we Włocławku (Piotr sale miał za darmo jako wojskowy). Dzień wcześniej udekorowaliśmy ją choć trochę: siatka maskująca, balony, rysunek za nami narysował mój przyjaciel Dudol (album ze zdjęciami jest u mamy więc nie pokażę). Mimo naszych wysiłków dziś wygląda to słabo (pociesza fakt, że mieliśmy jedną z lepszych sal w  tym czasie - przynajmniej nie było dekoracji z pazłotek po kapslowaniu butelek z mlekiem). Zamawiając salę zamówiliśmy również zespół muzyczny działający przy Kasynie. Niestety kilka tygodni przed uroczystością dowiedzieliśmy się , że zespołu nie ma. Mama Piotra zatrudniła kapelę z Lipna -Brewis - grali jak marzenie (to nie był zespół chałturników, tylko prawdziwy zespół muzyczny). Parkiet był cały czas pełen.  

Jedzenie chyba było dobre - niewiele jadłam, nie było czasu. Nie pamiętam ilu było gości - ale najważniejsza rodzina i przyjaciele dopisali. Niestety nagranie z wesela jest słabej jakości i z napisami z błędami. Ale teraz już to tak nie denerwuje a nawet jest zabawne. No i można zobaczyć na nim jak wyglądał Włocławek - kamerzysta nagrał drogę z USC do domu na Piaskach. Zobaczymy też historię motoryzacji. Do ślubu wiózł nas znajomy mamy Piotra  - dziś stwierdziliśmy, że wyglądał jak Chuck Norris. Może jeszcze o prezentach - dostaliśmy: mikser ręczny (popsuł się dopiero po 24 latach), pościel (mam), zestawy naczyń arkopal (dwa - służą do dziś na działce), zegar stojący (pasowałby do pałacu), jakieś pieniądze, telewizor Elemis (chyba jeszcze gdzieś jest i pewnie działa), książkę o urodzie Ziemi i nie wiem co jeszcze. W podróż poślubną pojechaliśmy w środę po ślubie do internatu wojskowego w Szczecinie Podjuchy. Piotrowi przesunęli praktyki z sierpnia na lipiec i przymusowo miesiąc miodowy spędziliśmy właśnie tam. 


Te dwadzieścia pięć lat minęło szybko. W tym czasie dwa lata mieszkaliśmy osobno - ja w Łodzi a Piotr w Warszawie a potem Głogowie, potem razem rok w Głogowie, następnie we Włocławku ale kilkukrotnie Piotrek wyjeżdżał na kilka miesięcy na misje i przez jakiś czas mieszkał w internacie w Bydgoszczy. Łączy nas wiele wspólnych przeżyć. Cdn........ 








poniedziałek, 23 lipca 2018

Chorwacja 2018 - podsumowanie.

Z Chorwacji wróciliśmy tydzień temu po 17 godzinnej, spokojnej podróży. Już na drugi dzień mogłabym tam wracać. W Polsce przywitał nas deszcz a przez następne dni nastąpiło oberwanie chmury. Dopiero w Polsce uzupełniałam bloga o podróżnicze posty. Dziś ostatni poświęcony naszemu wyjazdowi.




Wakacje uważam za udane: pogoda jak zwykle dopisała, apartament zgodny z oczekiwaniami, basen super, morze krystaliczne i ciepłe, jedzenie pyszne, podróżnicze plany - zrealizowane. Zwiedziliśmy ten rejon Chorwacji a także kilka miejsc w Bośni i Hercegowinie. Pływaliśmy w morzu i jeziorze, braliśmy udział w tematycznych wieczorach i  kibicowaliśmy Chorwatom. A najważniejsze, że byliśmy razem. Każdorazowo cieszę się, że jeszcze jeden raz wszyscy wyjechaliśmy na wspólne wakacje i zebraliśmy kolejne wspomnienia do naszej rodzinnej kolekcji.


sobota, 21 lipca 2018

Krystaliczna i ciepła - woda

Wybierając apartament jednym z głównych kryteriów był basen. Mimo, że urlop spędzamy nad morzem (i woda w nim jest krystalicznie czysta o lazurowym kolorze) to od dwóch lat chcemy mieć możliwość pławienia się w basenie. Po pierwsze jest pod bokiem, po drugie woda nieco cieplejsza no i znacznie mniejsze towarzystwo. W tym roku znów basen był przepięknie położony. Kąpiąc się można było podziwiać góry z jednej strony a z drugiej morze.















Oczywiście kąpiel w morzu jest cudowna. Woda ciepła, czyściuteńka, spokojna no i tak lekko się unosi w słonej wodzie. A wieczorem morze jest pięknym plenerem zdjęciowym.









W Tucepi po raz pierwszy widziałam windę do morza dla niepełnosprawnych - niesamowita rzecz i wolność dla nich.

Chciałabym to morze mieć na wyciągnięcie ręki. No może ze dwie godziny jak do Bałtyku.

piątek, 20 lipca 2018

Byliśmy z Chorwatami! Było gorąco!

Dobrze się stało, że byliśmy w Chorwacji wtedy gdy grali w finale Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Postanowiliśmy wziąć czynny udział w kibicowaniu.

Miasto już wcześniej przygotowywało się na ten szczególny dzień - wszystko przybrało barwy biało -czerwono - granatowe.








W niedzielę każdy bar wypełniony po brzegi. Zorganizowano też telewizory dla publiczności w miejscu gdzie odbywają się wieczorne imprezy. Generalnie cały deptak to była jedna wielka strefa kibicowania.






My też przygotowaliśmy się do kibicowania.









Choć Chorwaci nie wygrali to i tak byli bohaterami. Tucepi radowało się do późnej nocy!