Tak, tak dziś minęło 25 lat od naszego ślubu. 24 lipca 1993 roku najpierw w Urzędzie Stanu Cywilnego we Włocławku a potem o 19.30 w Kościele Św. Serca Jezusowego wzięliśmy ślub. Ja miałam 22 lata a Piotr 24. Oboje byliśmy studentami: ja po III roku technologii chemicznej na PŁ a Piotr po IV roku mechaniki na WAT. Przed ślubem znaliśmy się 4 lata. Poznaliśmy się w Maliszewie na dyskotece.
Właśnie obejrzeliśmy z Adą i Martą kasetę z naszego wesela. O rany! Widać przepaść tych 25 lat: kreacje, fryzury, sala. Suknię maiłam szytą z materiału tafta , który kupiłam na Piotrkowskiej w Łodzi i przywiozłam pociągiem w torbie do domu (bufki przesadzone). Sklepy oferowały w owym czasie suknie z firanek typu beza. Na głowie miałam welon, który później służył do okrywania wózka z małą Adą (ochrona przed meszkami i komarami) i do zabawy Adzie i Marcie w rodzinę. Do ślubu cywilnego sama wymyślałam wzór sukienki.
Na weselu królował kolor seledynowy zarówno u pań jak i panów. Wesele mieliśmy w Kasynie Wojskowym we Włocławku (Piotr sale miał za darmo jako wojskowy). Dzień wcześniej udekorowaliśmy ją choć trochę: siatka maskująca, balony, rysunek za nami narysował mój przyjaciel Dudol (album ze zdjęciami jest u mamy więc nie pokażę). Mimo naszych wysiłków dziś wygląda to słabo (pociesza fakt, że mieliśmy jedną z lepszych sal w tym czasie - przynajmniej nie było dekoracji z pazłotek po kapslowaniu butelek z mlekiem). Zamawiając salę zamówiliśmy również zespół muzyczny działający przy Kasynie. Niestety kilka tygodni przed uroczystością dowiedzieliśmy się , że zespołu nie ma. Mama Piotra zatrudniła kapelę z Lipna -Brewis - grali jak marzenie (to nie był zespół chałturników, tylko prawdziwy zespół muzyczny). Parkiet był cały czas pełen.
Jedzenie chyba było dobre - niewiele jadłam, nie było czasu. Nie pamiętam ilu było gości - ale najważniejsza rodzina i przyjaciele dopisali. Niestety nagranie z wesela jest słabej jakości i z napisami z błędami. Ale teraz już to tak nie denerwuje a nawet jest zabawne. No i można zobaczyć na nim jak wyglądał Włocławek - kamerzysta nagrał drogę z USC do domu na Piaskach. Zobaczymy też historię motoryzacji. Do ślubu wiózł nas znajomy mamy Piotra - dziś stwierdziliśmy, że wyglądał jak Chuck Norris. Może jeszcze o prezentach - dostaliśmy: mikser ręczny (popsuł się dopiero po 24 latach), pościel (mam), zestawy naczyń arkopal (dwa - służą do dziś na działce), zegar stojący (pasowałby do pałacu), jakieś pieniądze, telewizor Elemis (chyba jeszcze gdzieś jest i pewnie działa), książkę o urodzie Ziemi i nie wiem co jeszcze. W podróż poślubną pojechaliśmy w środę po ślubie do internatu wojskowego w Szczecinie Podjuchy. Piotrowi przesunęli praktyki z sierpnia na lipiec i przymusowo miesiąc miodowy spędziliśmy właśnie tam.
Te dwadzieścia pięć lat minęło szybko. W tym czasie dwa lata mieszkaliśmy osobno - ja w Łodzi a Piotr w Warszawie a potem Głogowie, potem razem rok w Głogowie, następnie we Włocławku ale kilkukrotnie Piotrek wyjeżdżał na kilka miesięcy na misje i przez jakiś czas mieszkał w internacie w Bydgoszczy. Łączy nas wiele wspólnych przeżyć. Cdn........