poniedziałek, 3 czerwca 2024

I przyszedł maj

 

 


Pogoda w majówkę była wymarzona - słońce, wysokie temperatury, kwitnące drzewa, pola rzepaku. Niestety jak zwykle moja majówka to dni wolne przeplecione pracującymi. Pierwszego maja chcieliśmy odpocząć i tym razem odpuściliśmy pracę na działce. Tym bardziej, że od 2 maja Marta zaczyna nową pracę (na przystani w pobliżu tamy). Marta miała ochotę na wizytę w Osadzie Karbówko niedaleko Golubia Dobrzynia. Byliśmy już tam kiedyś przy okazji jej zajęć zorganizowanych przez uczelnię. Baliśmy się, że będzie tłum ludzi ale było całkiem spokojnie. Zjedliśmy dobry obiad i pospacerowaliśmy wśród przyrody i zwierząt. Oczywiście były konie - Marta kocha je od dzieciństwa. Zawsze miała przy sobie maskotkę konika. Było ich w domu całkiem sporo.

 




Majówka to też Maliszewo i spotkanie u znajomych Piotra.

 










 Marta od pierwszego maja zaczęła pracę sezonową w porcie rzecznym w pobliżu tamy. Codziennie wita ją stały mieszkaniec przystani - Rumpel. Przystań to też piękne okoliczności przyrody. Miejsce, które powstało na ziemiach należących kiedyś do rodziny mojego dziadka Romana. Można powiedzieć więc, że Marta wróciła do korzeni. Przystań oferuje miejsca w domkach, pole namiotowe, kamperowe, cumowanie łodzi, baseny, rejsy statkiem solarnym.









W maju przez cały miesiąc właściwie panowały letnie temperatury oscylujące nawet w okolicach 29 stopni. Prawie cały miesiąc nie padało i było bardzo sucho. Rośliny są spragnione, mniejsze, mniej obficie kwitną. Pierwszy raz zaobserwowałam jak brak deszczu wpływa na ptaki. Gdy podlewałam ogródek przed blokiem przylatywały ptaki i piły wodę z trawy, kąpały się w strumieniu z węża. Pod blokiem niestety wyschły rododendrony i hortensje a peonie prawie nie kwitły.   Na szczęście ostatnie dni maja przyniosły trochę deszczu. Niestety mimo tak pięknej pogody nie dało się przebywać na zewnątrz - życie uprzykrzały meszki. W tym roku są wcześniej, jest ich więcej i są dłużej. W Maliszewie nie dało się dłużej wytrzymać niż dwie, trzy godziny.












 

W maju trochę wędrowałyśmy z Martą - był Toruń i Płock. W Toruniu zachwyciły nas nowe bulwary a w Płocku zasmucił widok galerii handlowej, której dużo brakuje do lat poprzednich.


Byłam na koncercie Urszuli Dudziak, jej córki i zięcia. Wspaniała muzyka, wspaniały jazzowy głos Miki Urbaniak. Urszula wyszła na trzy utwory ale jej energia i radość życia nakręciły mnie pozytywnie. 


Pod koniec maja byliśmy z Piotrem na spektaklu Szalone Nożyczki. rzeczywiście zabawa obiecana w reklamie była niesamowita. 



Maj to moje imieniny i dzień mamy. Oczywiście dostałam piękne życzenia, kwiaty i piękny T-shirt.

Jeszcze trochę majowych chwil










Brak komentarzy :

Prześlij komentarz