Marzec był jak mgnienie oka. Mimo tego dużo podczas tego miesiąca się wydarzyło. Dużą jego część pochłonęły sprawy związane ze zdrowiem wujka - badania, przygotowania do szpitala, operacja i czas po niej. Czyli wizyty w Ługach i Bydgoszczy. Całe szczęście wszystko dobrze się skończyło w tej kwestii chociaż problemów ze zdrowiem wujka jest znacznie więcej.
Marzec to oczywiście urodziny: Marty, Klary i moje. Dziewczynom życzyłam i życzę pięknego życia. Ja dostałam wspaniały prezent od najbliższych - zaproszenie do palarni kawy. Już czuję ten zapach i smak! Wszyscy wiedzą jak kocham kawę! Będzie to piękny czas w dodatku z osobą towarzyszącą (kto to będzie?). Oczywiście dostałam też przepiękny bukiet kwiatów.
Ada przeniosła się w ramach Aflofarmu do fabryki w Pabianicach. Tam powstało centrale laboratorium surowców.
Marta skończyła roczny staż w Urzędzie Miasta w Wydziale Sportu. Szkoda, że nie może zostać na dłużej. Spotkała tam super ludzi, którzy otoczyli ją opieką. Dostała mnóstwo prezentów na urodziny (które zbiegły się z odejściem) i najlepsze życzenia na dalsze życie. Od maja czeka ją inne wyzwanie. Postanowiła trochę odpocząć i 31 marca poleciała z Natalią do Londynu.
Przyroda w marcu budziła się do życia - na początku dość wolno ale później temperatury rozpędziły się i pod koniec miesiąca było ciepło. Niestety Maliszewo leży odłogiem i tylko trochę udało nam się przeciąć drzew.
Jeszcze migawki marcowe:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz