Ale gwoździem programu urodzinowego był wypad nad morze - do Gdańska. Na plaży w Brzeźnie cisza i spokój mimo sporej ilości ludzi. Morze wyrzuciło na brzeg muszelki i bursztynki. Niestety restauracje wydają jedzenie tylko na wynos. Wzięliśmy zamówione dania do samochodu i tam zjedliśmy obowiązkową rybkę. Marta została na weekend w Gdańsku a my wróciliśmy do domu. To był fajny dzień.
Martuś jeszcze raz wszystkiego co najlepsze!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz