niedziela, 29 sierpnia 2021

Zasłużone wkacje

 Chociaż wakacje zaczęły się dla mnie oficjalnie 26 czerwca to dopiero 18 lipca mogłam powiedzieć odpoczynek czas zacząć. 



Prawie do samego końca zastanawialiśmy się gdzie pojechać na wakacyjny odpoczynek. Na pewno wykluczyliśmy wyjazd gdzieś w Polskę. Wszędzie tłumy -  i nad morzem i w górach. Po za tym marzyło nam się ciepłe morze, dobre jedzenie, zwiedzanie. Chcieliśmy się zresetować. Myśleliśmy głównie o Chorwacji i Włochach. Obserowaliśmy informacje o sytuacji pandemicznej i turystycznej w tych krajach. Wszyscy jesteśmy zaszczepieni więc nie obawialiśmy się, że nie wpuszczą nas do hotelu, kawiarni itp. Szukaliśmy na bookingu fajnych apartamentów ale nic nie rezrwowaliśmy. W Chorwacji z dnia na dzień przybywało turystów i słyszeliśmy o galopujących cenach, wybrzeże objęto też pomarańczową strefą. Na granicach tworzyły się korki. Zrezygnowaliśmy więc z Chorwacji na rzecz Włoch, które były białe (więc mniejsze ryzyko, że wprowadzą większe obostrzenia).

Moim marzeniem i planem na następny wyjazd była północ - Liguria, Mediolan, Verona. Szukaliśmy więc apartamentów w rejonie liguryjskim. Jednym z warunków był basen a w tym górzystym regionie nie ma zbyt wielu miejsc w przystępnych cenach. Zamierzaliśmy wyjechać w niedzielę 18 lipca a na wynajem apartamentu, po dwudniowych i intensywnych poszukiwaniach, zdecydowaliśmy się dopiero w sobotę po południu. Wybór padł na agroturystykę  Ripa DEra w Capannoli w Toskanii w prowincji Piza. Obiekt dysponował tylko sześcioma nocami więc pobyt był zarezerwowany od 19 do 25 lipca. Znów traktowaliśmy to miejsce jako bazę do wypadów do Ligurii i jako miejsce do wypoczynku. Cena za pobyt była atrakcyjna bo za całość zapłaciliśmy 2928 złotych. 

W niedzielę rano spakowaliśmy bagaże i we trójkę (pierwszy raz bez Ady) ruszyliśmy w drogę. Samochód przypominał menażerię bo jeszcze po drodze odwieżliśmy Larego i Hugo pod opiekę Mamy.



Przed nami pierwszy etap podróży 1169 km. Pogoda dopisywała, ruch na autostradzie w stronę granicy spokojny. 


I tylko jakoś dziwinie z tym pustym miejscem.


Podróż była spokojna, było słonecznie i gorąco. Dużo robót drogowych w Polsce, Czechach i Austrii. Nigdzie żadnych kontroli i sprawdzania na granicach. Mało rejestracji polskich. Już wcześniej zarezerwowaliśmy pierwszy nocleg w Udine  w Art Hotel (87 euro ze śnadaniem). Dotarliśmy tam późnym wieczorem. Hotel jak na swoją cenę całkiem ok. Tutaj również nie poproszono nas o paszport covidowy ani wynik testu. Wypełniliśmy tylko krótki  formularz.


Przespaliśmy się, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy dalej. Tym razem do przejechania mieliśmy niecałe 425 km). Dzień zapowiadał się upalnie a podróż miała trwać nieco ponad cztery godziny. Hotel był położony przy wjeździe na autostradę. A więc w drogę...



 



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz