Plan drugiego dnia w Rzymie w dużym stopniu zależał od pogody. Pomimo prognoz o dużym zachmurzeniu od rana świeciło słońce. Może nie tak bardzo intensywnie jak w środę ale było przyjemnie ciepło. Postanowiliśmy wrócić do Koloseum i wykorzystać bilet na wejście do Forum Romanum i całego stanowiska archeologicznego. Ale najpierw croissanty z nadzieniem i cappuccino na wynos. Zjedliśmy na placyku przed naszym apartamentem i ruszyliśmy w stronę metra.
Najpierw linia A do dworca Termini i tam przesiedliśmy się w linię B. Wysiedliśmy tuż pod Koloseum. No dzisiaj były tłumy - przed kasami, wejściem i w samym Koloseum.
Do wejścia na teren Palatynu też były kolejki ale sprawnie szło. Teren jest tak rozległy , że turyści rozeszli się i można było swobodnie nacieszyć się spacerem wśród pozostałości rzymskich budowli i ogrodów. Rozmiar, rozmach i rozwiązania techniczne budowli rzymskich robią wrażenie. No i roślinność. Kwitnące już stokrotki, kamelie, jaśminy dają powiew wiosny. Na drzewach mandarynki przypominają o śródziemnomorskim klimacie. Do tego krzyczące i latające stada zielonych papug, mewy śmieszki. To były piękne godziny spędzone w muzeum na świeżym powietrzu.
Z okolic Koloseum przemieściliśmy się w okolice Panteonu. Tym razem po drodze mijaliśmy mniej obleganą Fontannę di Trevi. Mimo pochmurnej pogody zachwyca!
Zanim stanęliśmy w kolejce do Panteonu musieliśmy się posilić w restauracyjce tuż obok. My z Martą zjadłyśmy makaron carbonara a Piotr rybę. Oczywiście weszła też kawa.
Do Panteonu kupiliśmy bilety - ja i Piotr po 5 euro a Marta znów ze zniżką czyli 2 euro. Budynek i jego wnętrze robią wrażenie. Konstrukcja dachu i posadzki zasługuje na szczególną uwagę. Pośrodku sklepienia znajduje się otwór przez który w dni deszczowe dostaje się woda. Podłoga jest tak skonstruowana, że deszczówka nie rozpływa się po całym budynku tylko odpływa w samym centrum.
Tego dnia odwiedziliśmy również kościół Świętego Loyoli. Jego wnętrze jest wyjątkowe że względu na malunek znajdujący się na suficie oraz lustro, w którym się on odbija. Patrząc w górę ma się wrażenie trójwymiarowości obrazu. Lustro ustawiono jakiś czas temu i za sprawą mediów społecznościowych rozeszła się informacja o wyjątkowym widoku. Żeby spojrzeć w lustro trzeba stać w kolejce i wrzucić jeden euro. Jeśli nie uiści się opłaty to tafla staje się mleczna. Na zrobienie zdjęcia ma się minutę co okazuje się wystarczające. Cały kościół jest pięknie zdobiony. Zresztą w Rzymie na każdym kroku można doświadczyć piękna rzeźby, malarstwa i architektury. Niektóre miejsca wpadły na pomysł przyciągnięcia do siebie turystów no i czerpania z tego zysków.
Z kościoła ruszyliśmy w drogę do apartamentu. Szliśmy uroczymi uliczkami Rzymu i chłonęliśmy widoki, zapachy, dźwięki tego miasta przesiąkniętego historią. Duże wrażenie zrobił na nas budynek ministerstwa obrony. Potężna budowla z pięknymi rzeźbami, fontanną, palącym się zniczem i warta honorową. Rzekę przekraczaliśmy innym mostem niż poprzednio. W okolicy twierdzy Saint Angelo. Stąd już bardzo blisko do naszego pokoju. Mieliśmy zamiar odpocząć trochę i wyjść na wieczorne zwiedzanie miasta ale pokonało nas zmęczenie. Następny dzień miał być deszczowy...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz